Wtorek, 26 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Czy to „coś” w Marianowie musi się skończyć?

Data publikacji: 31 lipca 2022 r. 17:04
Ostatnia aktualizacja: 31 lipca 2022 r. 17:04
Czy to „coś” w Marianowie musi się skończyć?
Któregoś roku na plebanii w Marianowie. Tak było, bo kolekcję sztuki wzięło w opiekę muzeum w Stargardzie. Fot. (b.t.)  

W tych dniach powinny zacząć się w Marianowie 22. Międzynarodowe Spotkania Artystów. Jednak prof. Andrzej Tomczak, ich kurator, pojedzie w niedzielę do Marianowa, by się z nimi rozstać. Główny organizator spotkań, ks. proboszcz Jan Dziduch (TCh), żegna się z parafią. Pracę w niej zaczął w 1993 roku.

Jak na regułę Towarzystwa Chrystusowego, jest w parafii długo. Poprzedni zwierzchnicy przystawali na to, uważając, że miast gdzieś jechać, powinien na miejscu dokończyć remonty, które prowadzi, rozwijać działalność kulturalną i społeczną, wywiązując się oczywista z obowiązków duszpasterskich. Jednak nowi zwierzchnicy przenoszą go do innej parafii, bo to normalny wśród Chrystusowców „ruch kadrowy". Jakby nie zauważali, że są ludzie wyjątkowo dopasowani do miejsc, w których z jakiegoś powodu się znaleźli.

Ledwo ks. Dziduch poznał jako tako swoją parafię, trafił do Archiwum Państwowego w Szczecinie. Efektem wizyty były niewielkie informatory o historii Marianowa, kościoła i cysterek. Jedną z nich była Sydonia von Borck. Zachowane skrzydło klasztoru, w którym mieszkała, wymagało odbudowy.

Najpierw był rok 1998: 750-lecie Marianowa, inauguracja Europejskich Dni Dziedzictwa. W szkole historycy wygłaszali referaty, w kościele abp metropolita Marian Przykucki święcił tablicę, upamiętniającą ks. Edwarda Wowrę, wcześniejszego proboszcza, a przed kościołem - pomniczek, przypominający zmarłych niemieckich mieszkańców wsi. Liczni ich potomkowie przyjechali wówczas do rodzinnej wsi po raz pierwszy po wojnie. Wieczorem wiejski teatr wystawił w kościele, wypełnionym po brzegi, premierę sztuki „Życie Sydonii von Borck", według scenariusza marianowskiej nauczycielki Grażyny Grzelak. Nazajutrz było pierwsze Lato z Sydonią, festyn artystyczno-sportowo-kulinarny. Zgromadził tysiące gości. Niepospolite wzięcie miały wyroby gospodyń, które przygotowały - bagatela! - pięć tysięcy pierogów, pieczyste i ciasta. Pomyślano, by dochód wspomagał fundusz odbudowy. W plenerze malarskim uczestniczyli uczniowie Liceum Plastycznego. Wiele osób zauważyło wtedy, że Marianowo jest wyjątkowe, że jego mieszkańcy tworzą dobre

...
Zawartość dostępna dla Czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 81% treści.

Pełna treść artykułu dostępna w
eKurierze
z dnia 29-07-2022

 

Autor: Bogdan Twardochleb 
REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA