Jutro zostanie ogłoszony wyrok w sprawie tzw. „afery melioracyjnej", w której jednym z oskarżonych jest senator Koalicji Obywatelskiej Stanisław Gawłowski. Ciąży na nim siedem zarzutów, w tym zarzuty korupcyjne. Polityk nie przyznaje się do winy. Przekonuje, że jest ofiarą zemsty Prawa i Sprawiedliwości.
Trzy miesiące w areszcie
Polityczni przeciwnicy atakowali Gawłowskiego od dawna. Już w 2013 roku tygodnik „WSieci" pisał o tym, że mógł dokonać plagiatu w swojej pracy doktorskiej. Zawiadomienie do prokuratury złożyli politycy PiS ze Szczecina - Leszek Dobrzyński i Krzysztof Zaremba. Jednak nie miało to wtedy większych konsekwencji.
Prawdziwe kłopoty Stanisława Gawłowskiego zaczęły się pod koniec 2017 roku, gdy Polską rządziła Zjednoczona Prawica. Polityk był wówczas nie tylko posłem, ale i sekretarzem generalnym Platformy Obywatelskiej, czyli jedną z najważniejszych postaci w partii. W grudniu 2017 roku agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali jego mieszkania w Warszawie i Koszalinie. Dowiedzieliśmy się, że prokuratura chce mu stawiać zarzuty, także dotyczące
...