Nowa książka Jarosława Molendy „Z espresso przez Europę” zabiera nas w podróż po 20 kawiarniach w Europie, które należy odwiedzić. Nie tylko z uwagi na świetną kawę, ale także i genius loci proponowanych przez podróżującego pisarza miejsc.
Ale nie jest to książka reklamowa. Pomysł zrodził się, zanim J. Molenda skończył pisanie „Wilczyc znad Wisły”. – To był ciężki temat. Zdrada, ubecja, przesłuchania, katownie… Potrzebowałem luźnego tematu – przyznaje w rozmowie z „Kurierem” świnoujski pisarz. – Wydawnictwo miało jednak swoje warunki. Oprócz luźnej narracji chciało bogatego materiału ikonograficznego. Ilustracje musiały być dobrej jakości. Co prawda miałem fotografie wykonane w odwiedzonych przez siebie miejscach, których można byłoby użyć awaryjnie, ale tak naprawdę potrzebowałem znacznie większej ilości materiału. I jest to zrozumiałe w przypadku takiej książki. Koleżanka przewodniczka pomogła mi w pisaniu listów po włosku, hiszpańsku, portugalsku. I tutaj zaczęła się droga przez mękę, bo np. południowcy mają inne tempo niż my. Z kawiarni we Florencji na
...