Mostek nad Rusałką w parku Kasprowicza sprawia wrażenie, jakby zaraz miał się zawalić. Niepokojące są nie tylko zacieki, pęknięcia i ubytki okładzin konstrukcji, która od powstania przed wiekiem nie została poddana gruntownej renowacji. Zatrważające jest niesamoistne rozwarstwienie się i przesunięcie brył tworzących jego nawierzchnię: poważne i stale postępujące.
To ruina. Ubytki w betonowej konstrukcji łukowego – zwanego też japońskim lub miłości – mostku od lat są coraz bardziej widoczne. Pojawiały się kolejne niepokojące pęknięcia, odsłaniające stalowe elementy budowli. I coraz większe wykwity, świadczące nawet o korozji betonu. Przy przyczółkach co pewien czas otwierały się zapadliska, budząc wątpliwość nawet co do stabilności umocowania całego obiektu. I podejrzenie, że mostek w każdej chwili może się zawalić.
Dwie niezależne ekspertyzy techniczne potwierdzały najgorsze obawy szczecinian: mostek nad parkowym jeziorem jest w stanie przedawaryjnym, czyli „wykazuje nieodwracalne uszkodzenia dyskwalifikujące przydatność użytkową”. Tylko jeden punkt – w systemie oceny konstrukcji
... Pełna treść artykułu dostępna w
eKurierze
z dnia 10-05-2019