Rozmowa z Pawłem Kleszczewskim, malarzem, wykładowcą szczecińskiej Akademii Sztuki oraz twórcą filmów animowanych
- Czy pandemia będzie obecna na dziełach artystów jeszcze długo po tym, jak wyjdziemy z tego okresu i życie wróci do normy?
- Myślę, że temat pandemii nie tylko będzie długo obecny w dziełach artystów, ale też iż zostanie już na zawsze w naszej kulturze. Tak jak w naszej kulturze nigdy nie umarł bakcyl dżumy, lądowanie na Księżycu czy eksplozja reaktora atomowego w Czarnobylu. Pandemia koronawirusa jest bez wątpienia wydarzeniem historycznym, które odciśnie swoje piętno także na pokoleniu młodych artystów. Może nawet będziemy mieli „pokolenie koronawirusa”, które zostanie ukształtowane światopoglądowo przez to wydarzenie. Bardzo możliwe jest to, że będziemy dzielić czas na „przed” i „po” epidemii. Już w ciągu ostatnich lat widać było w sztuce i popkulturze wzrastający nastrój niepokoju i pesymizmu, wszystkie te dystopie, fallouty, sztuka zaangażowana społecznie, która wkraczała wręcz w rodzaj publicystyki, komentując ostatnio choćby sprawę uchodźców czy zagadnienia ekologii. Myślę, że to wszystko pójdzie jeszcze dalej. Osobiście mam w duszy termometr ekspresjonisty, romantyka i wydaje mi się, że pewien rodzaj romantyzmu powróci w formie większej nieufności do nauki, ładu społecznego, irracjonalizmu. Wydaje mi się, że sztuka jeszcze bardziej się zaangażuje i zdystansuje do dekoracyjności i designu. Czuję, że po tym wszystkim sztuka zacznie zadawać naszemu ładowi społecznemu gruntowne pytania, pytania o jego konstrukcje i całościowy sens. Myślę też, że będzie to sztuka bardzo oburzona.