Takich sytuacji nikt wcześniej nie mógł przewidzieć, bo przecież granica na Odrze w praktyce przestała istnieć. Ruch w dwie strony nie był niczym ograniczony. Kto mógł przypuszczać, że na nowo przywoła ją do istnienia niewidoczny dla ludzkiego oka koronawirus, i że to zamknięcie bardzo skomplikuje życie tysięcy ludzi, którzy codziennie ją przekraczali.
- Jeszcze kilka dni temu byłam u mamy w Szczecinie. Nie miałam wtedy świadomości, że mogę jej długo nie zobaczyć. A mieszkam z dwójką dzieci tuż za granicą w niemieckim Pomellen. Gdybym chciała teraz ją zobaczyć, to nie mogłabym wrócić do dzieci, bo obowiązywałaby mnie kwarantanna. Nie miałam wyboru, bo dzieci mieszkają i żyją w Niemczech - mówi Monika Dehr.
Monika mamę odwiedzała bardzo często, czasami codziennie. Robiła jej zakupy, pomagała w różnych sprawach, także urzędowych. Jej mama ma kłopoty ze zdrowiem i sprawnym poruszaniem się. Nawet krótkie wyjście z domu sprawia jej problemy, więc córka była dla niej wielkim wsparciem. Teraz, od czasu zamknięcia granicy, wszystko się zmieniło.
- Mam duże zmartwienie, bo niedawno do mamy
...