Rozmowa z Jackiem Jekielem – dyrektorem szczecińskiej Opery na Zamku
- Jakie nastroje panują w pana instytucji przed sobotnią inauguracją nowego sezonu artystycznego?
- Dobre. Jest nastrój pozytywnego wyczekiwania, bo przez ostatnie miesiące byliśmy pozbawieni bezpośredniej interakcji z publicznością. Od początku pandemii w siedzibie opery nie działo się wiele. Oczywiście zorganizowaliśmy koncert na cmentarzu czy na placu Solidarności i w Policach, ale teatr był zamknięty. Ale widzę determinację w artystach oraz we wszystkich ekipach obsługi, żeby wrócić, znów zacząć i pragnienie, żeby spotkać się z widzami. Wszyscy już jesteśmy zmęczeni faktem, że teatr jako instytucja, która żyje dla publiczności, no i częściowo „z publiczności", przez wiele miesięcy nie mogła gościć jej u siebie.
- Obawia się pan, że może być różnie z frekwencją na widowni, bo jednak ciągle jest strach przed tym, by spotykać się w zamkniętych przestrzeniach?
- Nie ucieknie się przed tymi obawami i wątpliwościami widzów. Ale trudno przecież znaleźć, poza własnym domem, tak bezpieczną
...