Wziąć w ramiona, przytulić, ucałować, pogłaskać po policzku siostrę, dzieci, wnuki. Trwający od miesięcy stan epidemii odbiera seniorom i ich rodzinom możliwość bezpośrednich spotkań, dotyku tych, których kochają. Ta bliskość, która zawsze wzmacnia i daje siłę, paradoksalnie stała się wielkim zagrożeniem. Domy pomocy społecznej, domy opieki, zakłady opiekuńczo-lecznicze, by chronić starszych ludzi przed śmiertelnym wirusem, musiały zamknąć drzwi. Dziś, kiedy tak łatwo zapominamy o społecznym dystansie i sanitarnym reżimie, tam doskonale wiedzą, ile może kosztować uśpiona czujność.
Wielka niewiadoma
Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy w Batowie w powiecie pyrzyckim mieści się na terenie parku o powierzchni czterech hektarów. Funkcjonuje od pięciu lat. W placówce przebywa ponad czterdzieści osób. Nigdy nie było tu żadnych ograniczeń w odwiedzinach bliskich, bo nigdy nie było takiej konieczności. Do czasu, aż wydarzyło się coś, co zaskoczyło wszystkich.
- W październiku i listopadzie ubiegłego roku mieliśmy bardzo gwałtowny wzrost ciężkich zachorowań - opowiada Robert
...