Rozmowa z Januszem Zalewskim, właścicielem konsorcjum Sandra
- Z trudem poznałem „Sandrę". Wszystkie bramy wjazdowe i furtki są pozamykane, pogaszone światła, puste korytarze. Przygnębiający obraz, gdy się pomyśli, że latem wypoczywało tu jednocześnie przeszło tysiąc osób i obiekt tętnił życiem. Kiedy tak się znowu stanie?
- Epidemia zaskoczyła wszystkich, także branżę turystyczną. Jesteśmy obiektem całorocznym, który jak wiele innych stracił gości, którzy mieli wypoczywać tu na Święta Wielkanocne i pierwszomajowy weekend. Był prawie komplet rezerwacji. W dni powszednie, takie jak teraz, mieliśmy w przeszłości 40-procentowe obłożenie, a w weekendy znacznie większe. Kiedy wrócimy do tego stanu? Jak dobrze pójdzie, to za dwa lata.
- Jak duże straty spółka zanotowała za te dwa miesiące?
- W marcu obroty, w porównaniu z marcem 2019, spadły o 70 procent, a w kwietniu o 98 procent. Muszę jednak podziękować naszym klientom, którzy w większości podeszli ze zrozumieniem do sytuacji. 80 procent osób zgodziło się na przesunięcie przyjazdu na inny termin i nie chcieli zwrotu dokonanych
...