Z czym wyskoczy nowa władza, która właśnie obejmuje rządy? Nowa władza, niezależnie od tego, czy oceniana z perspektywy własnego elektoratu, czy z perspektywy elektoratu opozycji, na pewno czymś zaskoczy. Bo na tym właśnie polega istota władzy, że jest ona do pewnego stopnia nieprzewidywalna, nawet jeśli jest to władza „demokratyczna”, wybrana w wolnych wyborach. Istota władzy polega bowiem na tym, o czym mówił już kilka wieków temu Hobbes, że ludzie oddają jej (tejże władzy) część swojej wolności w zamian za poczucie bezpieczeństwa i - dodajmy – obietnicę dobrobytu. (Podobno obietnice nic nie kosztują. To nieprawda. Płacą za nie naiwni, tylko później.) Tyle tylko, że władza mając tak ogólny mandat może podejmować różne decyzje, także takie, które nie tylko nie podobają się elektoratowi opozycji ale również tym, którzy oddali swój głos na rządzących (vide – podatki). A ci – jak wiadomo – mają bardzo dużą skłonność do „odrywania się od rzeczywistości”. Kto ma władzę – robi, co chce… w granicach ustanowionych przez prawo aż do następnej kampanii wyborczej. Tyle teoria.
Z rozliczeniem nadużyć jest różnie, o czym świadczą przypadki czerwonych generałów: Jaruzelskiego i Kiszczaka („ludzie honoru”!). Teraz KO i jej koalicjanci rozliczać chcą odchodzącą Zjednoczoną Prawicę. Poseł Śmiszek w swej zapalczywości prawniczej mówi, że nadużyć było „mnóstwo” i mnóstwo powinno być komisji śledczych. Gdy u nas nowa władza rozliczać chce starą, w Niemczech mówi się o rozliczeniu władzy za działania związane z pandemią, czy też rzekomą pandemią COVID-19. Prawie w całej Europie, wyjątkiem była między innymi Białoruś, władze pod dyktando WHO i lobby pandemicznego wprowadziły reżim sanitarny, którego skutkiem było ograniczenie dostępu do usług medycznych. Gdyby u nas rozpoczęto rozliczenia odpowiedzialnych za ponadnormatywne zgony i NOP-y, ława oskarżonych byłaby z pewnością długa i zasiedliby na niej razem przedstawiciele opozycji i ugrupowań rządzących. Bo przecież wszyscy zgodnie podnosili ręce do głosowania, do odbierania praw obywatelskich, wprowadzania absurdalnych zakazów, w tym wchodzenia do lasów i parków czy dyskryminowania niezaszczepionych. Czy społeczeństwo zamienione w pacjentów upoważniło władzę do takich działań? Rządzący czuli się odpowiedzialni, ale czy rozsądni i czy mieli na to społeczny mandat?
W Krakowie tymczasem odbyła się pikieta przeciwko stworzeniu tzw. strefy czystego transportu w tym mieście. Pod petycją w tej sprawie podpisało się wiele tysięcy mieszkańców. Byli wśród nich ci, którzy wcześniej w wolnych wyborach głosowali na autorów nowych ekologicznych regulacji.
Demokracja jest pełna paradoksów i sprzeczności. Ale podobno nie wymyślono nic lepszego. ©℗
Roman Ciepliński
Roman Ciepliński, redaktor naczelny "Kuriera Szczecińskiego"