Wtorek, 03 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Wojna o Cerkiew

Data publikacji: 2024-08-25 11:23
Ostatnia aktualizacja: 2024-08-25 19:12

20 sierpnia Rada Najwyższa Ukrainy de facto zakazała działalności Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego.

Tego typu działania czy nawet plany działań są zręcznie wykorzystywane przez rosyjską propagandę. Może ona wówczas przedstawić inwazję na Ukrainę jako szlachetną walkę z bezbożnymi, zepsutymi lewakami. Rosja wygląda niemal jak przedmurze chrześcijaństwa. Szczególnie że Putin obnosi się ze swoim przywiązaniem do prawosławia, zaś rosyjska Cerkiew – ze swoim przywiązaniem do Putina. Jeśli przyjąć taki punkt widzenia, to wychodzi, że Ukraina jest „zła” i „antyklerykalna”, Rosja zaś – „dobra” i „konserwatywna”. Tyle że w rzeczywistości cała narracja o prześladowaniu religii nad Dnieprem jest dość ordynarnym kłamstwem.

To kłamstwo, niestety, robi karierę w niektórych antyukraińskich środowiskach prawicowych. Ma ono również pewien specyficzny wariant. Prof. Adam Wielomski porównał jakiś czas temu Ukrainę do Anglii pod rządami Henryka VIII. Chodziło mu o to, że jakoby Kijów tworzy „schizmatyczny kościół narodowy” na podobieństwo anglikanizmu. Miałby rację, gdyby Ukraina powołała do życia jakieś nowe wyznanie, odcinające się od hierarchii prawosławnej. Tyle że nic takiego się nie dzieje ani nie wydarzy.

O co w tym wszystkim chodzi? Odpowiedź trzeba zacząć od podstaw. Zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji, dominuje prawosławie. Czyli chrześcijaństwo obrządku wschodniego. Podczas gdy Kościół katolicki jest jednolity, a na jego czele stoi jeden człowiek, czyli papież, to Cerkiew prawosławna nie ma jednej struktury, dzieli się natomiast na patriarchaty i Cerkwie autokefaliczne (czyli samodzielne metropolie, niepodlegające patriarchatom). Na Ukrainie dodatkowo silny był Kościół Greckokatolicki, czyli unicki (obrządku wschodniego, ale podległy papieżowi). Po tym, jak w 1991 r. Ukraina uzyskała niepodległość, na jej terenie funkcjonowały trzy Cerkwie prawosławne: Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego, Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna oraz Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego (dodatek „Patriarchatu Moskiewskiego” nie jest oficjalną nazwą, ale odnosi się do rzeczywistej podległości patriarsze Moskwy). Dwie pierwsze z nich były niekanoniczne, czyli nie były uznawane przez inne Cerkwie czy patriarchaty. Jedyną kanoniczną Cerkwią była Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego. Problem w tym, że uważana była za ekspozyturę rosyjskich wpływów na Ukrainie. W 2018 r. obie niekanoniczne Cerkwie ukraińskie oraz część parafii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego połączyły się, tworząc Cerkiew Prawosławną Ukrainy. CPU otrzymała od patriarchy Konstantynopola tomos, czyli autokefalię – prawo do samodzielnego funkcjonowania. Tym samym stała się Cerkwią kanoniczną. Wszelkie próby podważania legalności niezależnego od Moskwy prawosławia na Ukrainie straciły rację bytu. Od pierwszych miesięcy pełnoskalowej wojny Kijów oskarżał duchowieństwo Patriarchatu Moskiewskiego o współpracę z Kremlem.

Wnioski są oczywiste. Nawet jeśli uznać działania władz ukraińskich za prześladowania, to nie są to represje wymierzone czy to w prawosławie, czy to w chrześcijaństwo, czy to w religię jako taką. Nie można mówić o prześladowaniach konkretnego wyznania, tylko o represjach wobec konkretnej organizacji cerkiewnej, spowodowanych politycznymi afiliacjami tejże. Kijów nie walczy z prawosławiem jako takim, bo jednocześnie zdecydowanie wspiera CPU. Kryterium jest więc jasne – niechęć władz spowodowana jest kwestiami bezpieczeństwa państwa, a nie ideologiczną niechęcią do religii. Ponadto nieuprawnione jest też porównanie CPU do anglikanizmu. Poroszenko, pomagając w uzyskaniu tomosu, a potem Zełenski, rozprawiając się z Patriarchatem Moskiewskim, nie dążyli ani nie dążą do powołania Kościoła narodowego. Prof. Wielomski zwyczajnie pomylił prawosławie z katolicyzmem. Powtórzmy: Cerkiew prawosławna z natury rzeczy dzieli się na mniejsze Cerkwie, a Kościół katolicki jest jeden.

Uniezależnienie się Cerkwi na Ukrainie od Moskwy nie prowadzi zatem do stworzenia nowego wyznania, tylko nowej struktury. Pod względem dogmatycznym czy obrzędowym nic to nie zmienia. Na Ukrainie nie ma żadnej walki z prawosławiem. Jest natomiast walka między prawosławiem ukraińskim a prawosławiem rosyjskim. ©℗

Maciej PIECZYŃSKI

Komentarze

nie ma pan racji
2024-08-28 09:08:04
nie ma pan racji mówiąc że regulacje ukraińskie w żaden sposób nie są wymierzone w wolność wyznania, naruszają one fundement wolności, podstawowe prawo wyboru wiary oraz sposobu realizacji wyznań, np w Chinach stosują tę samą argumentację którą to zaprezentował pan w swoim wpisie, w chińskim kościele katolickim władze regulują sprawy które w innych krajach pozostają wyłączną domeną papieża. Można rozumieć obiekcje Ukrainy wobec cerkwi moskiewskiej ale nie zmienia to łamania praw człowieka w UA.
Zabrakło mi
2024-08-26 14:32:56
ilościowego ujęcia wiernych w poszczególnych patriarchatach. Bo jeśli w moskiewskim jest 5% ludności, to można przyjâć, że to agentura skoro tak twierdzą eksperci, ale jeśli 55% to trzeba zmienić ekspertów.
obra
2024-08-25 17:45:47
Konstantynopol to raczej symboliczny tytuł. Konstantynopol nazywa się teraz Istambuł, więc uzyskano zezwolenie z Istambułu bardziej niż Konstantynopola. Czy był tam turecki wątek? Jeżeli Ukraina jako państwo zostanie, to może się ta Cerkiew utrzyma. O ile zachodni liberalizm nie zniszczy tego Kościoła jak to było w innych krajach zachodu ... Co będzie w przeciwnym przypadku tej wojny ?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500