Najpoczytniejszym pisarzem rosyjskim pozostaje Zachar Prilepin – twórca wybitny, pisarz-realista, przychylność władz zawdzięczający jednak swoim prokremlowskim (a właściwie antyukraińskim i antyzachodnim) poglądom. Jego zbiór opowiadań „Romans opołczeński” (opołczeńcami moskiewska propaganda nazywa donbaskich separatystów) doczekał się ekranizacji w formie serialowej w lutym 2025 r. Książka wydana została pięć lat wcześniej, nie może więc dotyczyć pełnoskalowej fazy wojny przeciwko Ukrainie. Jednak popkulturowa propaganda Kremla po 24 lutego 2022 r. bardzo chętnie i często sięga po obrazy z Donbasu. Dlaczego? Nietrudno się domyśleć. Przecież, poza „denazyfikacją” i „demilitaryzacją”, celem inwazji była rzekoma obrona mieszkańców Doniecka i Ługańska przed agresją „kijowskiej junty”. Hybrydowy etap wojny jest z punktu widzenia Kremla bardziej wdzięcznym tematem dla propagandy niż etap pełnoskalowy. Prorosyjski separatyzm miał swoje realne podłoże. Wielu mieszkańców Donbasu naprawdę popierało Moskwę. To nie jest nieaktualna prehistoria społeczno-polityczna, tylko raczej wygodna dla Putina opowieść o „praprzyczynach konfliktu”.
W „Romansie opołczeńskim” Prilepin, a w ślad za nim reżyser serialu Oleg Łukiczow przedstawiają galerię barwnych postaci donbaskich separatystów. Wraz z pojawieniem się każdego z nich na ekranie pojawia się również krótka charakterystyka postaci: „Lutik – sto kilogramów żywej wagi, pseudonim od słowa „lutyj” (ros. srogi, okrutny, ostry), były bandyta i gangster. Nienawidzi faszyzmu, o którym opowiadali mu babcia i jego dziadek-weteran (Armii Czerwonej)”; „Liesencow – żołnierz z rodziny wojskowych. Nie wyobraża sobie życia w warunkach pokoju. Wychowany w duchu miłości do ojczyzny. A za swoją ojczyznę uważa ZSRR”; „Skrip – charakter doniecki, wychowanie małorosyjskie (ukraińskie), świat rosyjski, matka Ukrainka, ojciec Kazach. Romantyk i chuligan. Najważniejsza wartość w życiu to dla niego przyjaźń”. Co ciekawe, w rolę tej ostatniej postaci wcielił się Rinat Jesienalijew, który nie jest profesjonalnym aktorem, ale za to walczył na Donbasie po stronie separatystów. Początkowo miał być tylko konsultantem serialu, odpowiadającym za autentyczność scen, ale za namową reżysera postanowił jednak zagrać samego siebie. Separatyści są więc szlachetnymi, choć niepozbawionymi wad „chuliganami z duszą”. Ich przeciwieństwem jest dziennikarz Suworow. Jak go opisuje Prilepin, „wbrew swojemu nazwisku (chodzi o feldmarszałka Suworowa, który odpowiadał m.in. za rzeź Pragi podczas powstania kościuszkowskiego – red.), człowiek miękki i łagodny. Humanista, nieskończenie daleki od narodu”. Czyli typowy inteligent z wyobrażeń prokremlowskich „patriotów” – kosmopolita o prozachodnich poglądach, młody, wykształcony i z wielkiego ośrodka, bogaty przedstawiciel moskiewskich elit. Bardzo dobry, ale pozbawiony zasad dziennikarz. Najbardziej zależy mu na pieniądzach, dlatego postanawia napisać dla niemieckich mediów krytyczny reportaż o separatystach. Gdy jednak wraz z rosyjskimi ochotnikami, którymi gardzi, trafia na front, zmienia zdanie o tamtejszej sytuacji.
Podobnie antyelitarna, antyinteligencka jest wymowa innego propagandowego serialu wojennego, nakręconego w Rosji po 24 lutego 2022 r. „20/22” już nie opowiada o separatystach, tylko o „specoperacji”. Dwoje głównych bohaterów to zakochana para studentów dziennikarstwa z Moskwy – Danił i Alisa. Różnią ich poglądy. On popiera Putina, ona – opozycję. Alisa idzie na demonstrację antywojenną, zaś Danił towarzyszy jej tylko po to, by ją chronić. Opozycyjni aktywiści przedstawieni są karykaturalnie. Przypominają Suworowa z serialu Łukiczowa. Wielkomiejska, zdegenerowana moralnie lewicująca młodzież, dla której od samej demonstracji ważniejsze są wyświetlenia ich internetowych postów z nagraniami starć z policją. Danił ma ich dosyć, a poza tym dowiaduje się, że jego walczący na Ukrainie brat został ciężko ranny, więc idzie za „głosem serca” i jedzie na front. Ma też dosyć samej Moskwy. „Tutaj wszyscy kłamią, szczają w gacie (ze strachu), imitują relacje z innymi ludźmi… To nie moja bajka” – tak Danił tłumaczy bratu przez telefon, dlaczego nie może dłużej wytrzymać w stolicy.
W obu serialach mamy jasny podział: dobrzy są prości żołnierze albo separatyści, choćby z kryminalną przeszłością, byle odważni i wierni idei walki po „słusznej stronie”; źli są natomiast młodzi, wykształceni z wielkich ośrodków, którzy najchętniej piliby sojowe latte, siedzieli nosami w ajfonach, zarabiali pieniądze (najlepiej dolary albo euro) i mechanicznie powtarzali hasło „niet wojnie”. Paradoksalnie, prowincjonalna Rosja „Moskwie nie wierzy”, parafrazując tytuł słynnego sowieckiego filmu. ©℗
Maciej PIECZYŃSKI
Dr Maciej Pieczyński to rusycysta, ukrainista i literaturoznawca, wykładowca Uniwersytetu Szczecińskiego oraz publicysta.