Poniedziałek, 27 października 2025 r. 
REKLAMA

Rosjanie znów podbijają Turcję

Data publikacji: 2025-10-26 12:48
Ostatnia aktualizacja: 2025-10-26 12:48

Jednym z najbardziej symbolicznych fenomenów współczesnej kultury rosyjskiej pozostaje zespół Ay Yola. Muzycy pochodzą z Ufy, śpiewają po baszkirsku i grają na instrumentach ludowych Wielkiego Stepu. Na tych łamach wspominam o nich zresztą drugi raz. I zapewne nie ostatni, bo jest o czym pisać.

Ay Yola nie tylko nie zostali wyklęci jako „trubadurzy separatyzmu”, „zdrajcy”, wyrzekający się języka rosyjskiego, ale wręcz stali się maskotką medialnego mainstreamu w państwie Putina. Artyści z Baszkirii występowali w najpopularniejszych programach telewizyjnych, gdzie opowiadali o muzyce i kulturze swojej małej ojczyzny. A podczas organizowanego pod Moskwą konkursu Interwizji wystąpili jako jedna z największych gwiazd sceny kraju-gospodarza. Gdy tymczasem w Polsce o bilet na Eurowizję walczył duet Swada i Niczos ze świetną piosenką „Lusterka” śpiewaną w mikrojęzyku podlaskim, ze strony skrajnej prawicy (w tym wypadku może raczej: skrajnej głupoty) pojawiały się głosy oburzenia i fałszywe oskarżenia o „promowanie banderyzmu” (bo niektórym wszystko, co wschodnie, kojarzy się z jednym…). Ciekawe, że wielu z oskarżających to zarazem wielbiciele Rosji, kibicujący jej w rozprawie ze „współczesnym banderyzmem”. Wielbiciele najwyraźniej niemający pojęcia na temat obiektu swojego uwielbienia. W stawiającej nie na nacjonalizm, tylko z zasady wielonarodowy imperializm Rosji Niczos i Swada zapewne mieliby podobny status co Ay Yola.

Wróćmy do baszkirskich artystów. Całkiem niedawno po raz pierwszy wystąpili w Turcji. To naturalny kierunek ich marketingowej ekspansji. Baszkirski jest językiem turkijskim, stąd popularność Ay Yola w krajach, posługujących się językami z tej grupy. Jednak koncert w Turcji był w pewnym sensie bardzo symboliczny. Baszkirski zespół wystąpił bowiem w Erzurum. A to bardzo ważne miasto dla rosyjskiej kultury. W 1829 r., podczas kolejnej wojny z Turcją, zostało zdobyte przez wojska feldmarszałka Paskiewicza. Żołnierzom towarzyszył Aleksander Puszkin. Najwybitniejszy poeta w dziejach Rosji, jej narodowy wieszcz, na własne oczy obserwował militarne dokonania Petersburga najpierw na Kaukazie, a następnie w Azji Mniejszej, w samej Turcji. Swoje wrażenia opisał w utworze „Podróż do Erzurum”. To jeden z ciekawszych literackich obrazów rosyjskiego imperializmu i kolonializmu zarazem. Ewa Thompson w książce „Trubadurzy imperium” poświęciła temu utworowi sporo miejsca. Tekst jest jej zdaniem „pełen imperialnej pedagogiki sugerującej, że Rosja jest dobroczynną siłą nadającą porządek ii tożsamość przedwiecznemu chaosowi”. Puszki pisze z typowym dla tamtych czasów poczuciem wyższości człowieka Zachodu nad dzikim, nieokiełznanym, fascynującym, ale prymitywnym Wschodem. Tak, Zachodu. I to nie tylko dlatego, że wieszcz uważany jest za jednego z ojców okcydentalizmu, czyli prozachodniej orientacji w myśli rosyjskiej. I nie tylko dlatego, że był wielbicielem cara Piotra Wielkiego, który „wyrąbał okno na Europę”. Po prostu takie to były czasy, że Rosja, której elity czasem lepiej władały językiem francuskim niż ojczystym, uważała się za przedmurze oświeconej Europy. Podboje na wschodzie i południu przedstawiane były – zarówno w oficjalnym przekazie władzy, jak i w kulturze – jako niesienie cywilizacji nieokrzesanym prymitywom. Rosyjska literatura romantyczna pełna była obrazów znudzonych wielkomiejskim życiem, wykształconych szlachciców (tzw. ludzi zbędnych), którzy postanawiali rzucić wszystko i wyruszyć na Kaukaz, ku przygodzie, podbijać ziemie dzikusów i serca ich pięknych kobiet. Taki obraz widzimy choćby w Puszkinowskim „Jeńcu Kaukazu”.

Dwieście lat temu demonstracyjnie (choć powierzchownie) europejska Rosja patrzyła z pogardą i cywilizacyjną wyższością na muzułmański Orient. I zdobywała turecki Erzurum militarną siłą. A dziś w tym samym tureckim mieście występuje – jako wielka gwiazda rosyjskiej sceny muzycznej – baszkirski, muzułmański, turkijski zespół Ay Yola, który nie tylko nie wstydzi się swojej eurazjatyckiej, niesłowiańskiej tożsamości, ale wręcz ją podkreśla. Kolejny dowód na orientalizację i deeuropeizację Rosji.

Rosja Puszkina stroiła się w europejskie piórka. Rosja Putina wsłuchuje się w muzykę Wielkiego Stepu. Piotr Wielki był idolem nie tylko dla Puszkina, ale też dla Putina – w pierwszych latach jego rządów. Dziś władca Kremla zdaje się bardziej inspirować (pod względem kulturowym) Iwanem Groźnym, który jako pierwszy zaczął dla Moskwy podbijać resztki tatarskiej Złotej Ordy i wysłał pierwsze ekspedycje Kozaków na Syberię. Islam rośnie siłę w Rosji nie tylko w sensie politycznym (Kadyrow), demograficznym, ale również kulturowym (tu chodzi nie tyle o samą religię, ile o rosnące znaczenie kultury ludów, tradycyjnie uważanych za muzułmańskie). Idealnym podsumowaniem tego tekstu niech będzie błyskotliwa uwaga, przedstawiona na jednym z memów o współczesnym państwie ze stolicą w Moskwie. Otóż, Piotr Wielki otworzył Rosji okno na Europę, Putin zaś to samo okno zamknął. „Mieszkanie się przewietrzyło, wystarczy tego przeciągu”. ©℗

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500