Niedawno pod Moskwą odbyła się Interwizja, czyli z założenia konserwatywna alternatywa dla progresywnej światopoglądowo Eurowizji. Rzeczywiście, wykonawcy częściej niż w zachodnim konkursie piosenki śpiewali w swoich ojczystych językach, częściej też pokazywali się na scenie w strojach ludowych i nawiązywali do swojego rodzimego folkloru. Zgrzytem z punktu widzenia oficjalnej retoryki Kremla był fakt, iż zwycięzca festiwalu – Wietnamczyk Duc Phuc – w jednym z teledysków demonstrował bliskość z innym mężczyzną, co zrodziło domysły na temat jego orientacji.
Jednak Interwizja pokazała również dobitnie, że wbrew obiegowym opiniom w Rosji nie panuje żaden nacjonalizm. Chyba że taki, w którym rolę wielbionego narodu gra… wielonarodowe państwo. Prowadzący konkursu, mówiąc o tym wydarzeniu jako platformie dialogu kultur i narodów, wbrew pozorom nie byli hipokrytami. Oczywiście, Rosja prowadzi agresywną wojnę przeciwko Ukrainie (bezpośrednio) i Zachodowi (pośrednio). Ale otwarta jest na dialog ze światem niezachodnim – Azją i Globalnym Południem, które są sprzymierzeńcami w walce o nowy porządek świata. To myślenie imperialne, a nie nacjonalistyczne. Imperialne na zewnątrz (bo Moskwa ma ambicje jednoczenia świata, również na polu kultury, pod swoim przewodem), ale też do wewnątrz – w sensie uznawania wewnętrznej różnorodności. Zwieńczeniem artystycznym festiwalu był kilkuminutowy występ największych gwiazd rosyjskiej muzyki, wśród których pojawił się, śpiewający po baszkirsku, zespół Ay Yola. Gdyby Rosjanie byli nacjonalistami, muzycy ci prawdopodobnie zostaliby uznani za ekstremistów czy separatystów, a już na pewno nie wystąpiliby na scenie, jako najlepsze, co Rosja ma do zaoferowania światu, jeśli chodzi o kulturę masową.
Ale to nie koniec niespodzianek dla tych, którzy uważają największe (i najgroźniejsze) państwo świata za ostoję nienawiści etnicznej i szowinizmu. Na scenie, obok Baszkirów z Ay Yola, pojawiła się Tatiana Kurtukowa. Etniczna Rosjanka (co do tego nie ma żadnych wątpliwości), która zaśpiewała swój największy przebój, zarazem jeden z największych hitów współczesnej rosyjskiej sceny muzycznej, czyli „Matuszkę”. Piosenka ukazała się w 2022 r., ale największą popularność zdobyła dwa lata później. Utwór utrzymany jest w klimacie pop-folk. Stał się nieformalnym hymnem rosyjskich patriotów. Tekst czytelnie nawiązuje do kultury ludowej. „Wieniec z polnych kwiatów, kwiatek w porannej rosie, śpiew słowika, łyk soku brzozowego, (chcę) posłuchać ciszy do woli, po ścieżynce pójść w gęsty las i z brzózką pogawędzić o nim i o miłości” – śpiewa Kurtukowa. Druga zwrotka utrzymana jest w podobnym klimacie. Wiejska w domyśle dziewczyna zastanawia się, ile jeszcze ma wypytywać kukułkę o swoją miłość, ile jeszcze ma wróżyć ze stokrotek. O ile tutaj nie sposób doszukać się jakiejkolwiek polityki, o tyle refren odpowiada na pytanie „dlaczego ta piosenka interpretowana jest jako patriotyczna”: „Matuszka, ziemia, bielutka brzózka, dla mnie jesteś Świętą Rusią, innym jesteś solą w oku (dosłownie: drzazgą)”. Nie ma tu wprost wyrażonej polityki, brak też nawiązań do tzw. specjalnej operacji wojskowej. To jednak nie oznacza, że przebój Kurtukowej jest całkowicie apolityczny. Istotne znaczenie ma tutaj również kontekst. Niewinny, przaśny utwór stał się jednym z nieoficjalnych hymnów tzw. specoperacji. Podczas imprezy noworocznej, transmitowanej przez państwową telewizję rosyjską, piosenkarka wykonała swój słynny przebój, występując na scenie wraz z przedstawicielami tzw. nowych regionów, czyli zaanektowanych przez Rosję jesienią 2022 r. terenów ukraińskich. W tym kilkuosobowym gronie znaleźli się też żołnierze w mundurach, z naszywkami, przedstawiającymi literę „Z” – symbol inwazji na Ukrainę.
To jednak wciąż nie oznacza, że Kurtukową można nazwać propagandystką rosyjskiego nacjonalizmu, rozumianego etnicznie. Chyba że chodzi o wspomniany nacjonalizm państwowy. Oto bowiem w 2024 r. piosenkarka nagrała nowy teledysk do „Matuszki”, w którym wystąpiła w tradycyjnych strojach ludowych. Tak: strojach, nie w stroju. Tylko jeden z nich był rosyjski. W pozostałych scenach wideoklipu gwiazda moskiewskiej popkultury prezentowała się w strojach: buriackim, kumyckim i nienieckim. Tym samym promując kulturę ludową nierosyjskich narodów Rosji. Buriaci mają swoją republikę z językiem buriackim jako drugim urzędowym, obok rosyjskiego. Analogicznie jest w Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Kumycy nie mają własnego podmiotu Federacji Rosyjskiej, ale swój język i swoją odrębność już tak.
Moskwa inwestuje więc w różnorodność etniczną i wcale się tej różnorodności nie wstydzi. Przeciwnie: chętnie ją demonstruje na poziomie kulturowym. Nawet jeśli w praktyce etniczni Rosjanie są w Rosji bez porównania lepiej traktowani niż inne narodowości, to jednak sam fakt fasadowej wielokulturowości jest symptomatyczny. Utrzymywana jest ona i będzie utrzymywana, dopóki nierosyjskie mniejszości są wobec centrali lojalne. Ale o to, póki co Putin nie musi się martwić właściwie w ogóle. ©℗
Maciej PIECZYŃSKI
Dr Maciej Pieczyński to rusycysta, ukrainista i literaturoznawca, wykładowca Uniwersytetu Szczecińskiego oraz publicysta.