Czwartek, 21 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Dobra zmiana w relacjach z Kijowem?

Data publikacji: 2024-10-06 10:00
Ostatnia aktualizacja: 2024-10-06 10:00

Ukraina jest gotowa omówić z Polską kwestię „tragedii wołyńskiej”. Zapewnił o tym szef tamtejszej dyplomacji Andrij Sybiha. Skądinąd polityk, świetnie znający język polski. W przeszłości przez cztery lata pracował w ambasadzie w Warszawie. Z kolei Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej „planuje przeprowadzenie prac poszukiwawczych ofiar wołyńskiej tragedii w odpowiedzi na wniosek obywateli polskich”. Oficjalnie o tym poinformował na swojej stronie internetowej. W oświadczeniu czytamy, że w tym roku UIPN zaczął otrzymywać wnioski polskich obywateli w sprawie przeprowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacji szczątków członków ich rodzin. Między innymi – na terenie obwodu rówieńskiego. Na Wołyniu. Wniosek złożyła Karolina Romanowska – szefowa Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie. UIPN planuje wpisać prace poszukiwawcze na terenie obwodu rówieńskiego do swoich planów na 2025 r.

Z oświadczenia UIPN można się jednak dowiedzieć, że oficjalny dialog między Kijowem a Warszawą dalej stoi w miejscu. Ukraińscy urzędnicy przypominają, że wciąż nie ma porozumienia w sprawie odnowienia i zachowania miejsc pamięci. Chodzi o spór, w którym Kijów jako warunek odblokowania ekshumacji stawia odnowienie zniszczonej tablicy poświęconej poległym żołnierzom UPA na górze Monasterz w kształcie sprzed zniszczenia. A skoro obie stolice nie mogą się w tej sprawie porozumieć, to UIPN „wychodzi naprzeciw interesom obywateli polskich”. Szef Instytutu Anton Drobowycz zapewnia: „postaramy się pomóc, mimo wojny”.

To wszystko nie oznacza oficjalnego, odgórnego zniesienia blokady ekshumacji, ale może być poważnym krokiem w tę stronę. Warto przypomnieć, że to nie pierwszy raz po wybuchu pełnoskalowej wojny, kiedy Kijów teoretycznie idzie na ustępstwa wobec Polaków w sprawie rzezi wołyńskiej. We wrześniu 2023 r. ówczesny szef KPRM Michał Dworczyk ogłosił, że Ukraina zgodziła się na prace poszukiwawcze we wsi Puźniki na Podolu. Prace ruszyły błyskawicznie. W październiku pojawiła się informacja o odkryciu zbiorowej mogiły ofiar UPA. Polska wówczas, zgodnie z procedurą, skierowała do Kijowa wniosek o przeprowadzenie ekshumacji. Sprawa się jednak przedłużała. Pojawiały się kolejne przeszkody formalne. Ukraińcy twierdzili, że strona polska złożyła niepełną dokumentację. Wnioskodawcy uzupełnili dokumenty. W kolejnym kroku powinna się zebrać komisja międzyresortowa, której zadaniem jest opiniowanie wniosków w sprawie ekshumacji. Jak dotąd jednak decyzja nie zapadła. Obiecane ekshumacje nie zostały przeprowadzone. Nie jest zatem wykluczone, że podobny los spotka wniosek Karoliny Romanowskiej, choć oczywiście oficjalne pismo UIPN, deklarujące wolę współpracy, jest światłem w tunelu. Światłem, zapewne wymuszonym w dużej mierze bardziej ostatnio asertywną polityką polskiego rządu.

Z cynicznego, politycznego punktu widzenia trudno się dziwić, że ukraińskie władze niechętnie wydają zgody na poszukiwania czy ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej. Trwa wojna z Rosją. Każda rysa na wizerunku Ukrainy może jej zaszkodzić na arenie międzynarodowej. A taką rysą niewątpliwie byłyby doniesienia o kolejnych odkrytych masowych grobach ofiar UPA. Efektem prac poszukiwawczych jest odnalezienie ciała. Efektem ekshumacji – stwierdzenie szczegółów zbrodni. W tym wypadku szczegółów często brutalnych, okrutnych, działających na wyobraźnię. Kolejnym krokiem byłby pogrzeb – zapewne z państwowymi honorami, z medialnym szumem. Nieczęsto chowane są ofiary ludobójstwa wołyńskiego. Zapewne musiałby się – na nagrobku czy tablicy pamiątkowej – pojawić napis, informujący, w jakich okolicznościach doszło do śmierci i kto za nią odpowiada. To oczywiste, że dla wielu środowisk te szczegóły stanowiłyby kolejny argument w ich antyukraińskiej narracji. Temat Wołynia nie tylko by nie przycichł, ale wręcz stałby się jeszcze szerzej komentowany.

Tyle że niektórych nie przekonałyby nawet przeprosiny ze strony Kijowa czy oficjalnie potępienie UPA jako organizacji zbrodniczej, tak silne są w pewnych środowiskach nastroje antyukraińskie. Natomiast dla większości polskiej opinii publicznej oficjalne, publiczne, demonstracyjne odblokowanie zarówno prac poszukiwawczych, jak i ekshumacji polskich ofiar na Wołyniu byłoby gestem nie tylko ze wszech miar pożądanym, ale i zamykającym sprawę. Ukraińcy w ten sposób odebraliby argumenty sporej części krytyków (nie licząc tych najbardziej radykalnych). Wołyń w ogromnym stopniu przestałby być narzędziem w rękach środowisk antyukraińskich czy prorosyjskich. Z pewnością taki gest rozładowałby napięcie we wzajemnych relacjach. Napięcie, które w ostatnich miesiącach stało się niemal nie do wytrzymania. Bo teraz już nie tylko elektorat Konfederacji czy PiS, ale nawet sympatycy aktualnie rządzącej opcji oczekują od Kijowa ustępstw w sprawach historii.

Rząd tę zmianę nastrojów, na szczęście, dostrzegł. I zaczął prowadzić relatywnie asertywną politykę wobec Ukrainy. Najprawdopodobniej całkowite odblokowanie ekshumacji będzie jednym z warunków, które strona polska postawi Kijowowi podczas negocjacji akcesyjnych do UE. Przede wszystkim jednak, niezależnie od bieżącej polityki, potencjalnych wizerunkowych zysków i strat dla jednej czy drugiej strony sporu, najważniejsze, by niewinne, cywilne ofiary zbrodni wołyńskiej zostały godnie pochowane. ©℗

Maciej PIECZYŃSKI

Komentarze

transakcja...
2024-10-06 13:59:06
skoro Ukraina nie chce ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej to należy do tego doprowadzić, dobrym punktem wyjścia byłoby zniszczenie upamiętnień banderowców, penalizacja banderyzmu a nawet wyoranie kości banderowców i zrzucenie w jakimś rowie dopóki Ukraina zezwoli na ekshumacje. A terminu "tragedia wołyńska" używają tylko banderowcy i TVN... Proponuję na holokaust żydów mówić per tragedia izraelska...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500