Czwartek, 21 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Czy jesteśmy na wojnie?

Data publikacji: 2024-05-19 10:01
Ostatnia aktualizacja: 2024-05-21 21:07

W debacie publicznej na temat relacji między Polską, Ukrainą a Rosją najgłośniej słychać dwie skrajności. Można je streścić za pomocą prostych, chwytliwych haseł. Pierwsze brzmi: „to nasza wojna!”. Drugie: „to nie nasza wojna!”. Wyznawcy pierwszej tezy przekonują, że na Ukrainie ważą się również losy Polski. A skoro tak, to interes narodowy Kijowa jest w stu procentach tożsamy z interesem narodowym Warszawy. Wyznawcy drugiej tezy przekonują, że jakakolwiek pomoc Ukrainie to niepotrzebne prowokowanie, drażnienie potężnego mocarstwa atomowego, jakim jest Rosja. A skoro tak, to w interesie narodowym Warszawy jest jak najszybsze zakończenie wojny, choćby na zasadach podyktowanych przez Kreml.

A jak jest naprawdę? Jesteśmy na wojnie z Rosją, ale na szczęście jest to zimna wojna o charakterze hybrydowym, nie zaś otwarty konflikt zbrojny. W naszym interesie jest powstrzymywanie agresywnego rosyjskiego imperializmu. Tyle że stawianie znaku równości pomiędzy zagrożeniem ze strony Moskwy dla Polski a zagrożeniem ze strony Moskwy dla Ukrainy jest szkodliwym nonsensem. Czasem chcemy być bardziej ukraińscy niż sami Ukraińcy. Gdy media (patriotyczne!) nad Dnieprem pisały o korupcji w Kijowie, w Polsce samo podejmowanie tego tematu skutkowało otrzymaniem łatki „ruskiej onucy”. Awantura o zboże pokazała, że między Warszawą a Kijowem istnieje szereg sprzecznych interesów. Można przecież wysyłać broń na Ukrainę, jednocześnie broniąc polskich rolników przed nieuczciwą konkurencją ze strony ukraińskich oligarchów. Można twardo stać po stronie sąsiada, jednocześnie domagając się szacunku dla ofiar zbrodni wołyńskiej. Trzeba uświadomić najpierw sobie, a następnie Ukraińcom, że Polska jest w lepszej sytuacji niż Ukraina właśnie. Polska jest w NATO, Ukraina nie. Polska jest w UE, Ukraina nie. Ukraina jest ofiarą inwazji, Polska nie. Rosja uważa Polskę za wroga, ale to Ukrainę w tej chwili próbuje podbić, roszcząc sobie pretensje do jej terytorium. Gospodarka ukraińska jest zrujnowana wojną, polska gospodarka wojną zrujnowana nie jest. Jesteśmy w lepszej sytuacji. Nie możemy więc w relacjach z Kijowem zachowywać się jak petent, dziękujący za obronę swojej niepodległości. To nie Ukraina broni Polski przed Rosją, tylko Polska pomaga Ukrainie bronić się przed Rosją. Oczywiście, jeśli Ukraina padnie, Polska może być następna. Może, nie musi. Dotychczasowa pomoc Zachodu, w tym Polski, sprawia, że jeszcze długo będziemy bezpieczni. To my jesteśmy Sprite, a Ukraina pragnienie. Pomagajmy, ale wymagajmy… Nie mówmy, że to „nasza wojna”, tylko wspierajmy Ukraińców w ich wojnie z naszym wspólnym wrogiem, który jednak w tej chwili jest bardziej wrogiem Ukrainy niż naszym.

Ale też – i tu przechodzę do krytyki drugiej skrajności – nie udawajmy, że jest nam obojętne, kto tę wojnę wygra. Nie łudźmy się, że pokój za wszelką cenę będzie na pewno w interesie Polski. Pamiętajmy, że choć Rosja w tej chwili nas nie bombarduje, to jest jednak naszym wrogiem. Propaganda Moskwy jest nawet bardziej antypolska niż antyukraińska. Ukraińców Rosjanie traktują jako swoich, których chcą „wyzwolić” od wpływów Zachodu (czyli naszych też). Polaków traktują jako obcych, imperialistów, którzy konkurują z nimi o panowanie w tej części świata. Straszą Ukraińców, że Polacy chcą im zabrać Lwów (na szczęście szkodliwi szaleńcy, którym marzy się „odzyskanie” tego miasta, to nad Wisłą margines). Dla Rosjan jesteśmy albo właśnie agresywnym mocarstwem, albo podnóżkiem większych mocarstw zachodnich, forpocztą Zachodu, który Kreml traktuje jako śmiertelnego wroga. W naszym interesie jest, by Ukraina oddzielała nas od agresywnej Rosji. Im dłuższa będzie nasza granica z Rosją, tym większe będą zakusy Moskwy, aby mieszać się w wewnętrzne sprawy Polski. Ponadto już wielokrotnie się okazywało, że tak zwane „czerwone linie” Putina można niemal bezkarnie przekraczać. Ukraińcy bombardują Krym, atakują terytorium samej Rosji. I co? Putin użył guzika atomowego? Ukrainy nie zrównał z ziemią, a miałby podnieść rękę na kraj NATO za przesyłanie broni Kijowowi? Mało realne.

Nie bójmy się własnego cienia. Wspierajmy Ukrainę, bo jej niepodległość to nasz interes. Ale sami nie pchajmy się na front. Nie mamy wspólnych interesów z Moskwą. Ale też nie we wszystkim mamy wspólny interes z Kijowem. ©℗

Maciej Pieczyński

Komentarze

Jarun
2024-05-21 18:54:57
Pieczara - typowy populista z poprawnym myśleniem.
W interesie
2024-05-19 22:12:48
W interesie Polski i Polaków jest Ukraina słaba, będąca strefa buforową między nami i Rosją ale co to za bufor gdy w tej chwili graniczymy bezpośrednio z Rosją (obwód Królewiecki) i z jej sojusznikiem Białorusią - Rosja od wielu lat grozi nam użyciem broni jądrowej (mimo że my broni jądrowej nie posiadamy) - gorzej nie będzie.
Oj tam, oj tam
2024-05-19 14:47:44
Awantura o zboże pokazała, że "prezes wszystkich Polaków" dał "du(d)y", zaczął "kiwać" jako "sługa narodu ukraińskiego" (wolno słudze?). Ze zbożem sprawa prosta; - kaucja przy wjeździe do Polski, zwrot kaucji przy wyjeździe z Polski. Ze zbożem mamy "burdel jak serdel" i przej..ny PiS przez "trzecią nogę".

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500