Wali się w pył uprawiana przez całą plejadę polityków okrągłego stołu apoteoza Unii Europejskiej jako Szlachetnej Dobrodziejki. Miarą porażki państwa polskiego w zderzeniu z wrogą wspólnocie narodowej ideologią gender jest wycofanie się samorządu miasta Kraśnika z uchwały broniącej tradycyjnej rodziny. Radni skądinąd poczciwej gminy pod groźbą wstrzymania „funduszy norweskich” zrezygnowali z oporu przeciw otwarciu szkół na propagandę hedonizmu i panseksulizmu. Kraina uznawana za bastion tradycji uległa sile mamony…
Uważam, że polski rzad powinien był wesprzeć nie tylko słowem zagrożone szantażem gminy. Wszak troska o najsłabszych, maluczkich jest miarą uczciwości rządzących; premier bankier, jak i oberpremier prezes powinni o tym widzieć… To są nasze polskie rozczarowania i klęski. Bolesne w porównaniu z postawą rządu Węgier, a ostatnio także Rumunii, zdecydowanych ustawowo bronić szkół przed implantacją obcych kulturowo wzorów.
Tymczasem szybko staczające się ku jesieni lato rozedrgane jest narastającymi protestami wielu narodów, zwłaszcza Francuzów, przeciwnych radykalnej polityce sanitarnej swych rządów, które negując skuteczność znanych leków w kuracji covid-19, uparcie dążą do „wyszczepienia” jak największej liczby obywateli nowymi, niedostatecznie zbadanymi preparatami genetycznymi. Zaszczepiony otrzymuje w nagrodę „paszport zdrowotny”, czyli bilet wstępu do życia społecznego, inni pozostają w rygorze maski, dystansu i kwarantanny… Niestety, podobny cel przyświeca naszym władzom, które jeszcze przed końcem wakacji zapowiadają „czwartą falę” zarazy. Pragnąc jednak uniknąć masowych protestów w stylu „francuskim”, planują tym razem skoncentrować covidowe restrykcje w regionach (miastach), gdzie mieszka najwięcej niezaszczepionych (a więc sceptyków nieprzekonanych do nowej szczepionki), kierując przeciw nim niezadowolenie zaszczepionych (40 proc. w skali kraju). Zaiste machiaweliczny to pomysł… Przywodzi na myśl czasy stalinowskie*.
W większości stanów USA króluje sanitaryzm, ale w ośmiu „republikańskich”, m.in. w Teksasie: tam maskuje się, dystansuje i szczepi przeciw covid tylko ten, kto chce! Podobnie w Szwecji. Z kolei największa obszarowo i najmniej ludna prowincja Kanady – Alberta zawdzięcza swoje wyzwolenie z panującego w państwie premiera Trudeau radykalnego sanitaryzmu jednemu upartemu człowiekowi. Lider związku pracowników naftowo-gazowych oburzony na covidowe restrykcje zadał prowincjonalnej władzy pytanie: czy jest naukowy dowód na istnienie wirusa SARS‑CoV-2, na który powołują się inicjatorzy pandemii. Uzyskał odpowiedź… „do tej pory nikt owego wirusa nie wyizolował”. Uczciwy sąd uznał, że wobec braku sprawcy zbiorowej paniki rygory pandemii nie mają podstaw. Chciałoby się mieć w Polsce przyzwoite sądy jak w kanadyjskiej Albercie… Dziś wystarczyłaby nam rzetelna, publiczna dyskusja lekarzy i uczonych prezentacja faktów i argumentów pro i kontra szczepieniom. Wszak brak entuzjazmu do nowych szczepionek wyraża najstarszą uniwersalną dewizę medycyny: primum non nocere!
Czy stać nas na marnotrawienie energii społecznej w natrętnie powracających „falach” rozsiewanej medialnie paniki i sanitarnej tresury, która burzy rytm życia, pracy, odbiera wolność wyboru? Więc może (właśnie w sierpniu!) warto przywołać naszą polską receptę na uwrażliwienie władzy zasłuchanej w obce dyrektywy. Zapomniane słowo „solidarność” to nasz polski patent na obronę wolności. Wolności od sanitarnej dyskryminacji, paraliżu służby zdrowia i obcych doradców. ©℗
Janusz Ławrynowicz
* Cała klasa w ZMP
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.