Piękna idea wykorzystania źródeł odnawialnych, jak słońce i wiatr, wystarczająca do podgrzania wody w wannie nie zastąpi w przemyśle i ciepłownictwie energii paliw kopalnych - węgla, ropy i gazu. Hasło dekarbonizacji, czyli rezygnacji z węgla, które głosi Zachód, a którego nie realizują w praktyce największe przemysłowe potęgi świata z Chinami i USA na czele, oznacza kres dla polskiego przemysłu. Kraje zachodnioeuropejskie po wyczerpaniu złóż węgla przestawiły się na ropę, gaz i energetykę jądrową.
Paryski „szczyt" ma mieć wymiar globalny, więc do żadnych konkretów nie obliguje. Natomiast na spotkaniu krajów Unii, zaplanowanym na grudzień, zapadną decyzje, które przesądzą o rozwoju Polski na dwie następne dekady.
Nam jako strategiczny surowiec pozostał węgiel, bo ropę i gaz musimy importować. Spalanie węgla uwalnia wiele trujących substancji. Wszystkie można wyłapać filtrami, z wyjątkiem dwutlenku węgla. Ten ostatni zaś jest niezbędny do wegetacji roślin.
W 2008 roku na konferencji klimatycznej w Poznaniu polscy uczeni pod wodzą prof. Szyszki (ministra środowiska w rządzie J. Kaczyńskiego) zamierzali przedstawić własną receptę na redukcję dwutlenku w atmosferze. Projekt polegał na zwiększeniu zalesienia kraju, gdyż lasy skutecznie pochłaniają dwutlenek (emitując do atmosfery tlen)! Niestety, rząd Tuska, który właśnie nastał, ten punkt programu wykreślił i zaakceptował niekorzystne dla nas warunki Zachodu.
W roku ubiegłym rząd Ewy Kopacz zaakceptował wstępnie szeroko zakrojony program redukcji „gazów cieplarnianych", poprzez tzw. dekarbonizację. Obecnie gabinet Beaty Szydło - jeśli swój program uprzemysłowienia Polski traktuje poważnie - musi Brukseli powiedzieć weto, i wycofać się z unijnego programu „restrukturyzacji górnictwa", gdyż oznacza on po prostu likwidację kolejnych kopalni.
To pierwsze schody i od razu takie strome...
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.