Komunikat o wycofaniu przez Sanepid szczepionki dla dzieci przeciw żółtaczce zakaźnej typu B budzi czujność i niepokój. Czy WHO jest jeszcze wiarygodną instytucją? Zalecają, odwołują, wycofują. A co z tymi, którzy padli ofiarą jak niegdyś króliki doświadczalne? Dziś – skądinąd słusznie – zadbano o zwierzęta, ale równolegle rozwija się temat depopulacji. Kto w Polsce dopuszcza do użytku preparaty niezbadane do końca?
W ostatnim czasie, użytkownicy internetu co chwilę są informowani o wycofaniu jakiegoś leku. A co z tymi, którzy nie nadążają za tempem życia, nie śledzą internetu, a na każdy zew o konieczności szczepień prowadzą dzieci do punktu aplikującego preparaty – w domyśle wszechstronnie przebadane? Przecież nie można być zacofanym rodzicem w XXI wieku! Zresztą podobnie reagują ludzie czerpiący wiedzę wyłącznie z telewizji. Nie wypada wątpić w podawane przez media oczywistości…
Inne niepokojące przypadki, trudne do wychwycenia przez zabieganych ludzi, to proceder wycofywania z rynku produktów spożywczych stanowiących zagrożenie dla zdrowia. Czyżby z chwilą masowego przywozu płodów rolnych z Ukrainy, Sanepid złagodził kontrolę odpowiedzialności producentów za żywność wysyłaną do sprzedaży? Zatem, kliencie – najpierw nieświadomie zjedz, a potem cię poinformujemy o szkodliwości. Uświadom sobie, że życie staje się coraz bardziej niebezpieczne. Zresztą, mniejsza o ciebie. To Planecie zagraża złowrogi dwutlenek węgla… Redukcja tego szkodnika wymaga ofiar, zaciskania pasa!
Tymczasem żyjemy wpędzeni w upokarzającą gonitwę. Handel, usługi wszelakiego rodzaju, wprowadzają z dnia na dzień zmiany, które mimo uciążliwości po prostu musimy przyjmować. Państwo jest bezradne, instytucje mające chronić obywateli niezdolne do wymuszenia systemowych zmian, które by ułatwiały codzienne życie, chroniąc np. seniorów. Sklepy wielkopowierzchniowe tak zorganizowały system kasowy, że płatność gotówką u kasjera wymaga odstania w długiej kolejce. Powoduje to zwielokrotniony stres, wymusza bowiem szybkość obsługi, co dla klienta oznacza zbieranie w pędzie zakupów, pieniędzy, paragonów. Aby to utrudnić, zlikwidowano stare, dobre miejsca na spakowanie się. Ten styl obsługi masowych klientów obserwowali przed laty nasi rodacy bywający w ZSRR… Urzędy i banki wymuszają kontakt elektroniczny jako rzekomo korzystniejszy finansowo (zniżki) i czasowo, ale wyjaśniające cokolwiek infolinie zaprzeczają wszelkiej wygodzie.
Dwuletni okres niezwykłej, wręcz irracjonalnej hojności dla dotkniętej wojną Ukrainy, nasze państwo równoważy dziś pogłębiającym się upadkiem wszystkich dziedzin gospodarki. Usługi zdrowotne właśnie wchodzą w kolejny etap redukcji – skończyło się nadliczbowe przyjmowanie pacjentów – kolejki do specjalistów wydłużyły ponad miarę przyzwoitości, więc niektórzy z nas wcześniej ujrzą Wrota Niebios niż ziemskiego lekarza. Wcześniej, jeśli zechcą telefonicznie zarejestrować się na badanie, słyszą komunikat: proszę podać PESEL albo stawić się osobiście. A ja pytam, jak to się ma do RODO, wymuszonego niegdyś z taką konsekwencją? Kolejne pytanie do programistów komputerowych, którzy tak modyfikują systemy informatyczne, by wejście w konto (pacjenta, klienta) możliwe było jedynie przez nr PESEL? Skoro prosta logika przeciętnego człowieka nie znajduje uzasadnienia w praktyce narzucanego nam funkcjonowania, rodzi się bezsilny sprzeciw, przy jednoczesnej świadomości konstytucyjnie gwarantowanej wolności. A tej ostatniej już nie strzegą stosowne urzędy. Szczególnie w niebezpiecznej epoce „demokracji walczącej”. Z kimże owa „demokracja” walczy? Jak każdy gospodarczo nieudolny rząd – z inaczej myślącymi obywatelami. Pośpiech utrudnia myślenie. Szybkie pogłębianie się niewygód i opresji to droga do zniewolenia, a niewolnikowi pozostaje na końcu jedynie słynna „miska ryżu”.
Wciąż wracają słowa piosenki Jana Kaczmarka z kabaretu Elita: „Ale nędza, ale nędza, kto w tę nędzę nas dziś wpędza?”. Natomiast w 1985 r. Jolanta Arnal napisała tekst: Prędzej, coraz prędzej
/Codziennie trudniej o spokojny kąt, miłość się wymyka z naszych rąk/
Nienawiść spada jak ulewny deszcz, wciąż więcej chcemy mieć
/ Egoizm rośnie niczym perz, a królem pośpiech jest
/ Prędzej, coraz prędzej, serce Ziemi drży. /Prędzej, coraz prędzej; kiedyś zbraknie sił /
I tylko popiół rozrzuci wiatr, po naszych miastach nie zostanie ślad/
Ucichnie krzyk, zgiełk; ucichnie ptak!
Na szczęście – pośród narastających niewygód – zdarzają się małe przebłyski złotej polskiej jesieni, warto je dostrzec, nim przyjdą szare dni. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.