Niemal tydzień temu do Sejmu wpłynął złożony przez posłów PiS projekt zmian w Kodeksie karnym RP. Cóż, w szerokich kręgach społecznych panuje przekonanie, że nasze prawo jest zbyt łagodne wobec sprawców przestępstw kryminalnych, a nader surowe np. w przypadku przekroczeń Kodeksu drogowego. Tu jednak propozycja zaostrzenia sankcji dotyczy sfery bezpieczeństwa państwa. Ustawodawca chce zaostrzenia kar za szpiegostwo – od 8 lat więzienia aż po dożywocie. Szpiegostwo to nie żarty i kara odstraszać powinna. Podobnie za dywersję i terroryzm. Natomiast podwyższenie sankcji za świadome „dezinformowanie” – rozsiewanie informacji „mogących zagrozić ustrojowi państwa lub gospodarce” do minimum 5 lat więzieniu, a nawet za nieuświadomione „dezinformowanie” – od 3 lat – to już zamach na konstytucyjną wolność słowa…
Ten trzeci wariant informacyjnej dywersji polityczni krytycy rządu nazywają szpiegostwem nieświadomym, ale żarty na bok! Atmosfera w sferze informacyjnej – istotnej w obliczu groźby wojny – się zagęszcza.
Tu przypomnę, że aż trzy lata odsiedział w areszcie pod zarzutem „szpiegostwa”, a konkretnie za swą publicystykę, krytyczną wobec polityki wschodniej rządu „dobrej zmiany”, znany lewicowy politolog, dziennikarz lewicowych mediów Mateusz Piskorski, niegdyś ekspert „Samoobrony”. Za „szpiegostwo” uznano widać jego legalne kontakty z Rosją, udział w tzw. Wałdajskich spotkaniach prezydenta Rosji W. Putina z dziennikarzami wielu krajów.
Czy słyszeli państwo jakieś protesty w polskim światku medialnym?
Groźne słowo „szpieg” najwyraźniej sprawiło, że klan dziennikarski nie protestował. A teraz nasze organy czekają na kodeks udoskonalony. Władza nie lubi, gdy lud zagląda jej w karty.
Konflikt zbrojny za miedzą, który wymusił wprawdzie na władzy zniesienie rujnujących i bezsensownych rygorów „pandemii”, przyniósł nam nowe opresje: napływ milionów uchodźców zza wschodniej granicy oraz wstrzymał dostawy strategicznych surowców energetycznych. I z tymi zjawiskami musieliśmy się oswoić.
Imponujący jest wkład Polski w pomoc napadniętej przez Rosję Ukrainie – nie tylko bezprecedensowe warunki dla milionów uchodźców, ale zwłaszcza ogromne dostawy nowoczesnego sprzętu wojskowego, amunicji, szkolenie żołnierzy, wszechstronne zaopatrzenie materialne. To wsparcie ustępujące jedynie rozmiarom pomocy amerykańskiej, zadziwia wielu naszych sąsiadów, ale spotyka się z pełną akceptacją większości Polaków. Nie wszyscy z nas jednak, znający realia międzynarodowe, dostrzegą, że t y l k o Polska udziela tej gigantycznej pomocy – za d a r m o.
Inni, w tym o niebo od nas zamożniejsi Amerykanie, świadczą pomoc na kredyt lub w zamian za przyszłe kontakty inwestycyjne… Ten fakt uświadomili nam niedawno opozycyjni publicyści, którzy ujawnili to, co władza „dobrej zmiany” próbowała ukryć przed narodem. Fakt podpisania w grudniu 2016 roku – czyli na 6 lat przed atakiem Rosji – układu o wzajemnej pomocy między Polską a Ukrainą, pomocy wszechstronnej i bezpłatnej.* Tekst tajnego układu po trzech latach opublikowany został w Monitorze Polskim, ale aż do niedawnego ujawnienia dokumentu przez red. Michalkiewicza żaden z naszych posłów słowem o tak istotnym dokumencie nie pisnął.
W tej sytuacji doprawdy trudno zrozumieć, że dotąd przynajmniej wszystkie wezwania do przerwania wojny, do pokoju na Ukrainie traktowano jako wyraźną putinowską propagandę. Warto zauważyć, że to Polska, świadcząc bezpłatną pomoc sąsiadom, na przedłużaniu się konfliktu traci najwięcej. Że o groźbie wciągnięcia naszego kraju w wir walki nie wspomnę.
Pokój i tylko pokój jest w polskim interesie.
Obawiam się, że nowa ustawa słusznie surowa dla szpiegów i zdrajców, tam gdzie grozi więzieniem za „dezinformację”, czyli odmienną od rządowej ocenę rzeczywistości, ma niestety na celu stłumienie głosu rozsądku. Tłumik na usta, maska na oczy…
Dlatego życzę nowemu rządowemu projektowi radykalnej korekty, a najlepiej – dożywotniego snu w sejmowej zamrażarce.
A pokój, którego niektórzy tak się boją – niechaj zawsze będzie z nami. ©℗
* Notabene to w owym 2016 roku, w odpowiedzi na apele ukraińskich przywódców, wicepremier J. Kaczyński ostrzegł wschodnich sąsiadów: „Wy do Europy z Banderą nie wejdziecie!”.
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.