Od ponad tygodnia publicyści omawiają wyniki badań opinii przeprowadzonych w Polsce przez agencje SW Research. Otóż w szóstym miesiącu wojny na Ukrainie zapytano Polaków, czy uważają, że wobec drastycznych podwyżek cen surowców energetycznych, zgodziliby się na zniesienie lub złagodzenie nałożonych na agresora, czyli Rosję, sankcji handlowych, które – jak się okazuje – najboleśniej godzą w Europę, zwłaszcza w nasz kraj. Jak odpowiedzieli nasi rodacy?
25 proc. zapytanych nie ma w tej kwestii zdania; może nie rozumie gospodarczych skutków sankcji i ich związku z wojną… Tylko 16 proc. odparło na to pytanie twierdząco. A co najbardziej szokujące – niemal 60 proc. możliwość złagodzenia sankcji, a więc poprawy sytuacji ekonomicznej w Polsce – odrzuciło!
Wniosek stąd bardzo niepokojący – gotowi jesteśmy na wszelkie udręki, pogłębienie kryzysu, inflacji, brak ciepła i światła zimą i do tego na groźbę przekształcenia się lokalnego konfliktu w wojnę światową, aby Ukraina pokonała Rosję…
Zapewne owe 60 proc. nie wie, bo czerpie informacje z TVP – TVN, że zachodni eksperci wojskowi – sponsorzy Ukrainy sytuują Polskę „w strefie zgniotu”. Słyszeliśmy: Putin ostrzegł, że na eskalację konfliktu Rosja odpowie użyciem broni jądrowej, na co prezydent Zełenski wezwał Amerykanów do… prewencyjnego uderzenia atomowego na Rosję. I 60 proc. Polaków jest za tym? Oby ów sondaż opinii Polaków okazał się „fałszywką” wojennych agitatorów! Niestety, skuteczne – jak nigdy dotąd – stłumienie normalnej dyskusji w sferze publicznej może wskazywać, że to skutek propagandy, a na pewno upadku edukacji i czytelnictwa w naszym kraju.
Może imponuje im prezydent Zełenski – aktor, który chce walczyć z Rosją aż do całkowitej klęski napastnika i stanowczo odmawia rozmów pokojowych. Odrzuca sugestie b. prezydenta USA Trumpa, premiera Węgier Orbana, a nawet samego Henry Kissingera. Rokowania w czasie wojny to norma w dyplomacji; każda wojna ma za cel pokój. A tu Zełenski woła o atom i polscy przywódcy potulnie wspierają go w tej postawie. Aż strach się bać.
Wojna na Ukrainie, tocząca się na ostro od ponad pół roku, nie daje podstaw do interwencji NATO: Ukraina, na szczęście, do sojuszu nie należy, ale kapitał USA rozwinął tam mocno swe interesy. Nakłania więc kraje wschodniej flanki paktu – sąsiadów Ukrainy, do większego zaangażowania w konflikt i podsycania go.
Sondaż był prawdopodobnie pomysłem naszych anglosaskich sojuszników. Chcą wiedzieć, jak wiele gotowi są poświęcić Polacy w wojnie przeciw Rosji. Jak w epoce świetności kolonialnej Brytyjczycy, tak dziś Amerykanie oszczędzając własne siły, rozgrywają zamorskie wojny rękami swych tubylczych sojuszników. Za „koraliki” albo poklepanie po ramieniu…
Pięknie brzmi hasło: „Za waszą i naszą wolność”, czy jednak mamy się godzić, by nasi przywódcy ratowali cudzą wolność rzucając na szalę los własnych rodaków i światowy pokój?
Wielki prymas Wyszyński przestrzegał: „Nie ulegajcie pokusie zbawiania świata kosztem własnej ojczyzny”. Jego nauki przyswoił Victor Orban, też chrześcijanin, choć protestant. A z naszych kto? ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.