Na szczęście dla uboższej części Polaków – bardziej tradycyjnej i patriotycznej i wciąż najliczniejszej – wynik wyborów nie przerwał trendu rozwoju rozpoczętego przed czterema laty.
Właśnie jeden z portali (alex jones za „dobryruch.co.uk”) podał druzgocącą ocenę rozwoju Polski jako członka Unii Europejskiej (to już 16 lat!). Oto ona: najniższe płace, największa bieda (średni stan posiadania), najgorszy stan zdrowia, najwyższy ZUS, masowa emigracja (4 mln). Aby pognębić nas do reszty, ówże portal przypomniał, że prof. Tadeusz Marczak – politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego - zacytował francuskiego ekonomistę Thomasa Piketty’ego, który obliczył, iż Polska wpłaca do budżetu UE dwa razy więcej niż od niej dostaje!
Nie jestem fanem organizacji europejskiej zdominowanej przez Niemcy – naszego potężnego i trudnego sąsiada, ale z aż tak ponurym dla nas bilansem 16-letniego uczestnictwa w UE dotąd się nie spotkałem. I choć nie należymy do unijnych krezusów, to w ostatnich paru latach nasza gospodarka – również w oczach agencji ratingowych – wyraźnie przyśpieszyła. A że zarazem nieco śmielej upomnieliśmy się o swoje, nasze akcje na forum unijnym jednak zwyżkowały.
Wciąż można napotkać w Polsce tabliczki widniejące na budynkach lub częściej przy drogach i ścieżkach rowerowych nachalnie głoszące, że owe trasy powstały „ze środków Unii Europejskiej”. Jesteśmy jedynym członkiem Unii, który tak gorliwe czci tę instytucję. Pomysłodawcy inskrypcji chcieli zaszczepić w rodakach mentalność parobka, któremu wystarczy rzucić marny grosz, by bił darczyńcy pokłony… Siewcami tak finezyjnej propagandy prounijnej byli uczestnicy Okrągłego Stołu, a więc również zwycięzcy niedawnych wyborów. Posłużyli się też zręcznie okrojoną opinią polskiego Papieża: Polska powinna przystąpić do Uniii n a r ó w n y c h p r a w a c h. Drugą, mocno zaakcentowaną przez Jana Pawła II i specjalnie powtórzoną część zdania tendencyjnie przemilczano!
Pogląd, że Unia daje hojną ręką, wsiąkł już w lud, i mimo ostatnich czterech lat zrzucania przez eurokratów masek dobroczyńców, większość narodu wciąż wierzy, że dostajemy z Brukseli nie mniej niż dajemy. Nieoczekiwanie ujawniony czarny bilans sugeruje, że rozwijająca skrzydła, zbyt pewna siebie Polska staje się solą w oku eurokratów.
Dyrygującym Unią coraz trudniej jest zastraszać nas ideologicznym zgiełkiem o braku praworządności, czy o karygodnym zatruwaniu środowiska, bo brak im rzeczowych argumentów. A poza tym Polska ma już małe, ale widoczne grono sojuszników – tworzymy blok broniący tradycyjnych społeczeństw przed tsunami totalnego postępu.
Wszelkie raporty należy jednak uważnie czytać, bo każdy niesie w sobie przynajmniej źdźbło prawdy (na przykład kto go sfinansował i w jakim celu?). A że wielu w świecie nie życzy nam dobrze – sprawozdania i oceny trzeba wnikliwie weryfikować, aby skuteczniej robić swoje – umacniać państwo polskie. Z myślą o Międzymorzu. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.