Po ostatnich drastycznych podwyżkach cen za wywóz odpadków, wyrażony w tytule pogląd, że to akurat my, Polacy, mamy patent na śmieci, może doprawdy oburzyć ludzi do żywego. A kiedy uświadomimy sobie, że na polskiej gościnnej ziemi, za cichym przyzwoleniem władz lądują tysiące ton przeróżnych toksycznych odpadów z UE… krew się w Lachu burzy.
Tymczasem, jak wynika z rozmowy Radia Wnet z przedstawicielem mało znanej spółki Tadeuszem Bąkiem – polscy uczeni z PAN oraz inżynierowie opracowali już kilka lat temu niezwykle ekonomiczną, prostą technologię termicznego, ale bezemisyjnego (nie emitującego smogu) przetwarzania różnego rodzaju organicznych odpadów na gaz (tlenek węgla lub metan) oraz energię cieplną. Chodzi o spalanie biomasy bez płomienia, czyli tzw. czadnicowanie. Sposób przetwarzania odpadów oraz multitechnologiczny system organizacji całego procesu zaprezentowany na katowickiej konferencji klimatycznej COP 24 (2018) uznany został za rewelację… choć bazuje na stuletniej tradycji.
Polscy uczeni korzystali ze znanej metody gazyfikacji odpadów, w niskiej (400 stopni, bez płomienia) temperaturze. Przypomnę, że jeszcze w latach 70., nim zbudowano Gazociąg Jamalski, całe krajowe zapotrzebowanie na gaz zaspokajały lokalne gazownie na węgiel. Siermiężna PRL była energetycznie samowystarczalna. Ale to już było…
Jak poinformował rzecznik spółki, metoda polskich konstruktorów i chemików bardzo zainteresowała kilka krajów Trzeciego Świata, w tym Arabię Saudyjską, która niebawem zbuduje cztery wielkie przetwórnie śmieci na polskim patencie. Nasze kręgi rządowe na ten temat milczą.
Od COP 24 minęły dwa lata, rząd tymczasem mówi półgębkiem o zbliżającej się likwidacji polskiego górnictwa węglowego, jednogłośnie trąbiąc o gigantycznej inwestycji w morskie farmy wiatraków oraz o pożytkach z upowszechnienia paneli słonecznych.*
Przedstawiciel innowacyjnej grupy wyznał, że owszem, w roku 2019 minister energii Krzysztof Tchórzewski bardzo się zapalił do pomysłu zgazowania śmieci. Wszak budowa biogazowni na odpady dla wielkiej metropolii – bezemisyjnej, produkującej paliwo energetyczne, ciepło oraz magazynującej prąd, byłaby dwukrotnie tańsza niż dotychczasowe spalarnie, m.in. szczecińska. Taki kombinat śmieciowy byłby wydajniejszy niż elektrownia na węgiel brunatny.
Niestety, tuż po wyborach… nastąpiła rekonstrukcja rządu, na scenę wkroczyło „ważne ideologicznie” Ministerstwo Klimatu… i w sprawie strategicznego wykorzystania śmieci władza milczy.
Na szczęście patentem zainteresowało się 40 samorządów lokalnych, a kilkanaście z nich zdecydowało się podjąć inwestycję. Większość chętnych jednak, bez pomocy finansowej rządu, nie podoła zadaniu. (Na to ino czekają zagraniczne fundusze!).
Po ostatnich wyborach parlamentarnych jak nożem uciął zamilkły buńczuczne zapewnienia władz o obronie polskich kopalni i górnictwa, o perspektywach gazyfikacji węgla…, a całą przestrzeń propagandową wypełnił lansowany przez Berlin i Brukselę – Zielony ład…
I właśnie niedawno tzw. Zjednoczona Prawica większością głosów przyjęła narzucony przez eurokratów potwornie drogi i absurdalny program Nowego Zielonego Ładu. W drużynie „Dobrej Zmiany” unijny dyktat odrzuciło 8 posłów Solidarnej Polski. Czy tylko tylu mamy w obozie władzy patriotów rozumiejących, że rezygnacja z wykorzystania nie tylko krajowych zasobów, ale też z owoców naszej nauki – rodzimych patentów, skazuje Polskę na uzależnienie od obcych?
Kto w imię bezpieczeństwa wyrzeka się z wolności, ten straci i jedno i drugie…Ta maksyma jednego z twórców USA Benjamina Franklina (powtórzona potem przez Churchilla) jest ponadczasowa.
* Wyznawcy globalnego ocieplenia całkowicie ignorują obecne ostrzeżenie natury w postaci „Bestii ze Wschodu”… ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.