Niespełna tydzień temu w górskim Karpaczu odbyło się 33. Forum Ekonomiczne, nazywane czasem figlarnie „Polskim Davos”. Zaiste problemów, w tym wręcz opresji gospodarczych, mamy w kraju ogrom. Choć rząd powołany został już osiem miesięcy temu (nostalgiczna data 13 grudnia), nie zdołał do dziś przygotować budżetu (konstytucja!)… Natomiast zadłużenie państwa już dziś osiągnęło 270 mld zł, a na rok przyszły wedle umiarkowanych prognoz może wynieść 290 mld zł.
Niestety, z Karpacza nie dotarły do nas dramatyczne głosy wołające o skuteczne wyrwanie państwa z pułapki zadłużenia i ocalenia szans rozwoju. Na forum panowała atmosfera akademii z epoki PRL.
Nie było nawet próby dyskusji o grożących nam katastrofalnych skutkach prowadzonej przez Brukselę polityki klimatycznej.
Cztery główne siły polityczne – w tym trzy tworzące rząd D. Tuska – mówiły jednym głosem. Zgodny kwartet: Rosati, Kołodko, Steinhoff oraz… Morawiecki! – pozytywnie ocenił narzuconą nam przez Brukselę samobójczą politykę Zielonego Ładu. Już nie tylko młodzi „aktywiści” przyklejają się do asfaltu…
Więc jednak porównanie obecnego bezhołowia z „władzą ludową” – tą po 1956 roku – czyli epoki „najweselszego baraku obozu pokoju” krzywdzi tę ostatnią… Gomułka i Gierek byli zależni od Wielkiego Czerwonego Brata (Winnetou), mieli jednak pewną swobodę w podejmowaniu inicjatyw gospodarczych. Kreml bowiem czerpał korzyści z polskiej wytwórczości, więc akceptował nasze inwestycje, niestanowiące dlań konkurencji, ale czysty zysk. Natomiast obecni hegemoni – Unia Europejska i USA – traktują nas jak kolonię – źródło surowców, w tym siły roboczej.
Forum w Karpaczu obserwował niezależny ekonomista dr Artur Bartoszewicz – ze Szkoły Głównej Ekonomicznej (uczelni organizującej Forum) – w sieci znany jako surowy krytyk obecnej polityki społecznej państwa, a zwłaszcza Zielonego Ładu. Chyba właśnie dlatego w tym chórze głosu nie zabrał.
Bartoszewicz, świadom, że żadna z partii „okrągłego stołu” nie poważy się sprzeciwić Brukseli, mającej potężne wsparcie Ameryki pod rządami demokratów (czyli globalistów), stawia więc na legalny, otwarty protest większości narodu. Jako współautor raportu „Drapieżny Zielony Nieład” wydanej przez NSZZ „Solidarność”, popiera podjęty przez ten związek projekt odrzucenia tego groźnego projektu w ogólnopolskim referendum.
Badania opinii wskazują, że Zielony Ład popiera zaledwie 6 proc., Polaków, a zdecydowanie odrzuca 64 proc Jest więc realna szansa na powstrzymanie poprzez powszechny udział w plebiscycie.
W wyborach decydują irracjonalne emocje, często spontaniczna sympatia, jeszcze częściej podświadoma niechęć do tej czy innej osoby. Mamy czasy zaniku rozważnej kalkulacji, zdolność czytania ze zrozumieniem. Pokolenie smartfonów może kiedyś dojrzeje… Referendum skłania raczej do samodzielnego namysłu.
Przypomnę – na straży atrybutów suwerenności Państwa Polskiego stoi wciąż jeszcze polska Konstytucja opracowana za prezydenta A. Kwaśniewskiego – komunisty, ale… państwowca.
Otóż ta konstytucja, obok wielu wad, ma też swoje zalety. Daje narodowi w przypadku próby wprowadzenia przez rząd ustaw godzących w większość obywateli, i braku możliwości ich powstrzymania w parlamencie – powszechne referendum, którego wynik jest wiążący, jeśli weźmie w nim udział ponad połowa uprawnionych.
W tym głosowaniu idzie nie o personalia, lecz o akceptację lub odrzucenie projektu ważnego dla społeczności. Dlatego referendum bardziej niż wybór osób skłania do samodzielnej oceny, kalkulacji.
Przedstawiony przez przewodniczącą Ursulę von der Leyen program budowy nowej scentralizowanej Unii, przypominającej bismarckowską II Rzeszę, przewiduje w najbliższym pięcioleciu bolesne, wręcz drastyczne, trudne do cofnięcia zmiany w życiu nas wszystkich. Spieszmy się korzystać z niedoskonałej, lecz naszej polskiej konstytucji, póki jeszcze ją mamy!
Wciąż istnieje indywidualne, w miarę naturalne rolnictwo, mamy powszechny dostęp do lasów państwowych, jeździmy samochodami na paliwo kopalne, nie musimy jeszcze – w imię klimatycznego absurdu – przebudowywać domów… A to wszystko niebawem – za sprawą Zielonego Bezładu – ma się zmienić, zwrócić przeciw ludziom i normalności, wywrócić nasze życie na opak – bezpowrotnie!
„Solidarność” – instytucja o legendarnej marce w roli organizatora tej zdecydowanej, legalnej i otwartej walki w obronę naszej polskiej normalności – to sygnał, że nie ma już czasu do stracenia.
PS. Ostatnie, nieudolnie zorganizowane przez PiS referendum towarzyszące wyborom parlamentarnym, stronnicy Tuska skutecznie zablokowali, namawiając wyborców do bojkotu… Tak to „sprytniejsza”, „uśmiechnięta” połowa rodaków opowiedziała się jak karpie… za przyśpieszeniem Wigilii. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.