Trudno nie podziwiać premiera konsekwentnie i zrozumiale głoszącego dobre nowiny gospodarcze. Trudno nie docenić szansy, jaką daje objęcie całego kraju strefą ulgi podatkowej. Morawiecki junior, czujący się na wiecach jak ryba w wodzie, popełnił jednak niedawno błąd, ignorując protest chłopów. A przecież rolnicy w roku klęski suszy najdotkliwiej odczuwają skutki nieurodzaju oraz zmowy cenowej sieci punktów skupu sprzedanych w ubiegłych latach zagranicznym firmom. Nie mogąc się dopukać do szefa rządu w stolicy, tym głośniej zaprotestowali na fecie odsłonięcia pomnika Lecha Kaczyńskiego w Kraśniku.*
Chłop przypomina kolejnemu pokoleniu mieszczuchów, że potęgą jest i basta. Mateusz Morawiecki, oswojony z globalnym myśleniem, oczywistym w sferach bankowych, tu musi pochylić się nad odwiecznym problemem ludzi żyjących z matki ziemi. Te rokowania łatwe nie będą…
Zdegenerowani w epoce socjalistycznej rolnicy, źle nastawieni do wszelkich form spółdzielczości, zamiast przejąć władzę w GS-ach, prowadzonych przez nie punktach skupu, hurtowniach i przetwórniach, większości się pozbyli („wpuść chłopa do biura, a atrament wypije”).
Warto jednak odnotować, że prezes Kaczyński przewidując trudności, już tydzień wcześniej wysłał swego koronnego laufra Joachima Brudzińskiego, szefa MSW, do Zachodnopomorskiego na spotkanie z pracownikami byłych PGR-ów – społeczności najbardziej pokrzywdzonej przez złodziejską prywatyzację epoki Balcerowicza i Lewandowskiego. I to był znakomity ruch.
W latach 90. obserwowałem dramat ludzi z PGR‑ów wyrzuconych na margines, alarmując o jawnej niesprawiedliwości ówczesnej nowej władzy. Jednak hasło „kapitalizm” było wtedy tak nośne, a „kapitał”, zwłaszcza obcy, był pojęciem tak „kultowym”, że oskarżenia budziły uśmiech politowania nowych prominentów. Natomiast w popadających w ruinę pegeerowskich wioskach dzieci żebrały przy drogach… Skoro krainą zdominowaą przez państwowe majątki rolne były przez 45 lat ziemie zachodnie, jest oczywiste, że to szczecinianian Brudziński jako pierwszy (po Lepperze!) powiedzlał bez ogródek o przemilczalnej przez lata krzywdzie. Wstęp był zatem dobry.
Po słowach pociechy powinny jednak przyjść czyny. Wszak krzywda kładzie się cieniem na drugim już pokoleniu z byłych pegeerowskich wsi. A w roku klęski czas nagli tym bardziej.
Skoro dostali już szansę drobni przedsiębiorcy w miastach i miasteczkach, należy dać jakąś wędkęmieszkańcom dawnych pegeerów oraz podupadłych drobnych gospodarstw.
Warto przypomnieć, że takie nieduże tradycyjne gospodarstwa żywiły niegdyś całą Polskę i – chcąc nie chcąc – jeszcze spory kawałek „Kraju Rad”.
Jeśli taka oferta przyjdzie za późno, nowe pokolenie spadkobierców krzywd zrodzić może kolejnego wodza w stylu Andrzeja Leppera.
A wtedy obecnemu obozowi władzy do kontynuacji rządów w drugiej kadencji może okazać się niezbędny sojusz z nową edycją Samoobrony. Historia jest przekorna – lubi się powtarzać, zwłaszcza w momentach trudnych, wspominanych niechętnie. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
______
* Pośpiech w stawianiu pomników nie robi dobrego wrażenia…
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.