Wybory amerykańskie, które odbyły się trzy dni temu, w istotny sposób zaważą na losach świata. Warto jednak przypomnieć, że poprzedziło je na pozór błahe wydarzenie w Europie, w sercu przepojonej ideą totalnego postępu Unii Europejskiej, której liderzy trzymają żelazną sztamę.
Tego lata władzę w Holandii objął nowy koalicyjny rząd z udziałem polityków Partii Wolności Geerta Wildersa, uznawanej za skrajnie prawicową. Zaczęło się od zapowiedzi nowego gabinetu, że odrzuca „pakt migracyjny” oraz „zielony ład”.
Informacje o tym zostały skutecznie wyciszone przez nasze media. Niedawno jednak pani minister zdrowia Marie Fleur Agema wywodząca się z „wolnościowców”, nieoczekiwanie złożyła oświadczenie, że nie może realizować swych wyborczych obietnic, ponieważ holenderski resort zdrowia całkowicie podlega NATO, USA oraz NCTV (Narodowemu Koordynatorowi ds. Zwalczania Terroryzmu i Bezpieczeństwa). Powiedziała też, że postępowanie państwa w czasie pandemii covid-19 nie miało nic wspólnego z tradycyjną medycyną, lecz było operacją wojskową, podobnie jak obecna „gotowość na wypadek pandemii”.
Tego bezprecedensowego stwierdzenia jak dotąd nikt otwarcie nie skomentował. Chyba dlatego, że politycy po prostu boją się prawdy. Zatem spiskowa teoria okazuje się faktem. Właśnie dlatego jest tak ważne, kto obejmie przywództwo w mocarstwie, którego aparat bezpieczeństwa zarządza nie tylko finansami, ale także służbą zdrowia tzw. zachodniego świata. Jeszcze kilka lat temu odruchowo napisałbym „wolnego świata”, ale po przesławnej „pandemii” to pojęcie straciło rację bytu.
Warto wszak zauważyć, że to właśnie ten światowy kataklizm na dobre przyśpieszył tzw. Wielki Reset, czyli zaplanowany upadek cywilizacji europejskiej, którego skutki odczuwamy coraz dotkliwiej. A zaanonsowany został akurat w roku 2020 książką samego prezesa Światowego Forum Ekonomicznego Klausa Schwaba i to programowym tytułem „Covid 19. Wielki Reset”. Władający światem Zachodu globaliści poczuli się tak silni, że ujawnili swe mroczne plany, by sparaliżować nas strachem.
Jest swoistym żartem historii, że akurat wtedy statystyki odnotowały na całym świecie, a osobliwie w Europie, wyraźny spadek czytelnictwa. Stąd też grubą księgę imć Schwaba, zapowiadającą w sposób beznamiętny rzeczy budzące grozę, przeczytało niewielu… A szkoda, bo dobrze jest być przygotowanym na zmiany utrudniające normalne życie, takie jak drastyczne ograniczenie kontaktów, a zwłaszcza masowe szczepienia.
Niepokojące wieści dotarły ostatnio z Japonii, gdzie odnotowano liczne protesty przeciwko szczepieniom najnowszym samoreplikującym się preparatem saRNA. Wielu Japończyków wręcz unika kontaktów z osobami zaszczepionymi w środkach komunikacji, sklepach i urzędach. Bardzo krytycznie o specyfiku i jego niedawnych „pozytywnych badaniach klinicznych w Wietamie” wypowiedział się właśnie wybitny uczony dr Robert Malone.
Żywiłem jednak nadzieję – ta przecie umiera ostatnia – że w obecnej epokowej elekcji wygra nie narzucany nam „wszechstronny i nieubłagany postęp”(czyli cyniczne, globalne kłamstwo), lecz próba zachowania normalności.
Przyznam, że uliczny sondaż opinii warszawiaków, na oko inteligentów, w którym zdecydowanie wygrała Kamala Harris – kandydatka Demokratów forsujących wojnę, „zielony ład”, masową imigrację, aborcję i deprawację dzieci – zepsuł mi nastrój na resztę dnia.
Za to dziś (piszę to 6 listopada) dane z liczydeł zza wielkiej wody przywracają wiarę w powrót do równowagi. I jesienne niebo staje się jakby nieco jaśniejsze…
PS. Przypomnę, że Donalda Trumpa wsparł nie tylko champion kreatywnego biznesu Elon Musk, ale także senator Robert F. Kennedy jr. demokrata, który zorganizował wielki społeczny ruch protestu przeciw covidowemu oszustwu, a w rządzie Trumpa chce się zająć naprawą systemu ochrony zdrowia. I tu kłania się wyznanie pani minister Agemy… ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.