Na pięknym – jednym z największych w Europie szczecińskim Cmentarzu Centralnym (wolę go nazywać wymyślonym przez niezapomnianą Helenę Kurcjuszową mianem Ku Słońcu) pełnym rozmachu i harmonii, lawinowo przybywa polskich grobów. Powojenne mogiły już niebawem swą liczbą zdublują te z czasów pruskich (Prusy istniały de iure do 1947 roku i jako kolebka niemieckiej agresji zostały zlikwidowane na mocy umowy w Poczdamie).
Nic dziwnego, że ubraną w przepyszną szatę roślinną przestrzeń nekropolii wypełniają coraz ciaśniej mogiły. Siermiężne lastriko epoki PRL zastępują chińskie granity, bazalty, marmury. Na szczęście ta stylistyka dominuje głównie w nowych, niezadrzewionych rejonach. Tam również pojawiły się ściany dla urn z prochami zmarłych.
Niedawno widziałem mogiłę z wysokim zwaliskiem plastikowych worków. Były to bukiety kwiatów opatulonych w folię, pozostałe po pogrzebie. Każdy z uczestników chciał okazać zmarłemu swą pamięć. I tak się śpieszył, że nie zdjął folii…
W wielu dziedzinach wtargnęła do nas amerykańska moda, ale na polskich cmentarzach, mogił płaskich, z leżącymi tablicami, wtopionych w pejzaż, w Polsce nie znajdziemy. Tradycja kształtuje krajobraz.
Natomiast Szczecin ma niezrównany cmentarz – park, otwarty 110 lat temu. Epokowe dzieło architekta Wilhelma F. Meyera-Schwartau.
Po wojnie, jak we wszystkich miastach Ziem Odzyskanych (tak, o d z y s k a n y c h, choć po niemal ośmiuset latach!) wydzielono cmentarze wojenne, gdzie skupiono groby poległych w boju z niemieckim najeźdźcą żołnierzy polskich (I i II Armii WP) i sowieckich. To oni zdobyli dla nas Szczecin. Czy fakt, że walczyli pod wodzą Stalina, który 6 lat wcześniej wraz Hitlerem napadł na Polskę, odbiera sens ofierze ich życia nad Odrą? Nad mogiłami wznosi się pomnik Braterstwa Broni – symbol husarskich skrzydeł, autorstwa Sławomira Lewińskiego, jeden z najciekawszych monumentów epoki PRL.
W czasach politycznych przemian w Polsce na cmentarz trafiły też, bynajmniej nie funeralne, monumenty szczególnie ważne – symbolizujące powrót na „starą Chrobrego granicę”, do niedawna jeszcze obecne w centrach miast.Takie, jak szczeciński pomnik Wdzięczności, najbardziej udany tego rodzaju postument w kraju – prosta kolumna z płaskorzeźbą – pilnujący miejsca, wybranego w 1946 roku przez młodzież Szarych Szeregów na pomnik Żołnierza Polskiego.
Tablicę z płaskorzeźbą przeniesiono na cmentarz, gdzie już chyba nie wadzi nawet dotkniętym krótkowzrocznością decydentom.
Na majestatycznym szczecińskim cmentarzu, skąd na szczęście w pierwszym powojennym odruchu wymieciono większość znaków pruskiej buty, w cichym szumie wspaniałych drzew współistnieją różne symbole i mogiły różnych ludzi. Śmierć – nieunikniona klamra życia – wszystkich nas dotyka.
Wśród postumentów i tablic upamiętniających męczeństwo polskich Kresów Wschodnich wyróżnia się powstały niedawno pomnik Ofiar Wołynia autorstwa pani prof. Katarzyny Radackiej. Przywołuje najbardziej wstrząsające ludobójstwo czasów niemieckiej okupacji i wyróżnia się niezwykłą, jak na drastyczny temat, pełną głębi symboliką.
Na koniec przypomnę sentencję marszałka Francji F. Focha: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, które tracą pamięć, tracą życie”. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.