Niedziela, 06 lipca 2025 r. 
REKLAMA

Nie psujcie nam wakacji!

Data publikacji: 2020-08-10 11:52
Ostatnia aktualizacja: 2020-08-10 14:14

Lato w pełni. Tysiące ludzi stęsknionych normalności i słońca na bałtyckich plażach (szpilkę trudno by wcisnąć). Kanikuła jak za najlepszych lat. A tu w radosny, infantylny zgiełk lata z radiem raz po raz wplata się minorowa informacja o powrocie epidemii. Na ekran telewizora znów powróciły, drażniąc oczy i uszy ludzi znużonych tematem koronawirusa, komunikaty ze statystyką – do niedawna zdawało się odchodzącej – opresji… A jeszcze kilka dni temu nasz przemiły premier dawał nam do zrozumienia, że kurczowe trzymanie się w sposób oczywisty przesadnych restrykcji bardziej szkodzi gospodarce niż nadmierna swoboda. Rząd więc jest gotów odpuścić, poprzestając na minimum życiowych utrudnień.

Tymczasem obudzili się piewcy „zatrutych kopert”. I znów ton w mediach narzucają tzw. postępowi medycy i publicyści, strasząc „lombardzkimi” trumnami i pomorem. Nieznany dotąd ekspert prof. K. Simon tych, którzy ośmielają się nie zakładać masek nie tylko w kawiarniach i pubach, ale nawet na plaży, nazywa idiotami (a jednocześnie, by swym ostrzeżeniem nie narazić wrażliwych na omdlenie, dodaje, że wirus „jest stosunkowo łagodny…”).

Z kolei prezes ujawnionego właśnie Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego (nazwa budząca grozę!) Jacek Purski gromi władze za brak gorliwości w ściganiu i surowym karaniu obywateli chodzących własnymi drogami w stanie powszechnego zagrożenia. Obaj zarzucają rządowi karygodną pobłażliwość dla niesfornych. Prezydentowi „niepoprawne” wypowiedzi o szczepieniach. Najbardziej zaś straszą ludzi starszych, że niebawem zabraknie dla nich miejsc w szpitalach. Niestety, panika wynika z niewiedzy, której wokół dostatek. Nie dziw, że niektórzy wierni wyznawcy religii postępu zdejmują maskę tylko na posiłki…

Narasta społeczny opór przeciw tłumieniu praw obywatelskich. Największe z demonstracji odbyły się w dużych miastach Niemiec, ruszyli się Serbowie.

Przeciw rygorom epidemii wystąpiła doświadczona lekarka kierująca przychodnią w Stroniu Śląskim Anna Martynowska, głosząc otwarcie, że restrykcje nie mają sensu, testy niczego rzetelnie nie wykrywają, a „sars covid 19” jej zdaniem nie istnieje. Dr Martynowska została przez Sąd Lekarski zawieszona w wykonywaniu zawodu… za „rozsiewanie fałszywych wiadomości”.

Przypomnę, że w 2008 roku, z okazji tzw. świńskiej grypy, WHO zmieniła definicję stanu epidemii, zastępując wskaźnik liczby zgonów na określoną chorobę – liczbą zakażonych. Ogromna większość zakażonych COVID-19 nie ma żadnych objawów choroby i w obecnej statystyce figuruje jako „chorzy bezobjawowo”. Całe życie nosimy w sobie miliony drobnoustrojów, także chorobotwórczych, które zdrowy organizm neutralizuje. Do czasu, bo nikt nie jest wieczny.

Wydaje mi się wciąż, że rząd zachowa umiar i nie da sobie narzucić kolejnych pomysłów na dyscyplinowanie Polaków. Wszak przez cały okres PRL, gdy tłoczno było w szkole, tramwaju, urzędach, na meczach i tańcach, były niemal coroczne fale gryp i zaziębień i służba zdrowia pracowała normalnie.

Już słychać prognozy, że jesień będzie nie tylko burzliwa w światowej polityce, ale też uraczy nas ostrą falą chłodu. Nie psujcie więc nam wakacji! ©℗

Janusz ŁAWRYNOWICZ

Komentarze

jaro
2020-08-10 13:47:02
Zapraszam niedowiarka "redaktora" Ławrymowicza na kanikułę do Nowego Sącza. Najlepiej niech odwiedzi jakiś miejscowy DPS. Zobaczymy czy wróci.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500