Nadchodzą najważniejsze z chrześcijańskich świąt, szczególnie radosne w polskiej tradycji, przeżywane zwykle w szeroko pojętej wspólnocie. Tym razem - z wymuszoną izolacją. Dobrze, jeśli pod jednym dachem zbiorą się najbliżsi (mający codzienny kontakt...). Natomiast wspólnotę w wierze stan epidemii zredukował do pięciu osób w kościele. Reszta ma ekran telewizora.
Nie wszyscy dostrzegają, że postępująca izolacja trwa od dawna. Na przykład od trzydziestu lat cała Polska się grodzi. Proces ten nabrał tempa w ostatnim dziesięcioleciu. Czyniła to od zawsze wieś polska, przed wilkiem, kozą sąsiada i złodziejem. Dziś na potęgę odcinają się płotami i siatkami od swych sąsiadów mieszkańcy miast, zwłaszcza lepiej sytuowani. I już jak za dawnych lat nie przejdziesz ze swego podwórka na sąsiednie, wszędzie płoty, siatki, zakazy...
Ludzie wychowani w osiedlowych blokach PRL, w których lekarz, inżynier, biuralista sąsiadował z robotnikiem, korzystając z tego samego podwórka, zsypu, trzepaka i śmietnika, bezwiednie tę równość akceptowali. Socjalistyczna burżuazja zaczęła się od mieszkania własnościowego za dolary... I dziś płotami rozkwita.
Własność prywatna się upowszechniła, każda posesja chce się wydzielić, podkreślić stan posiadania. Jak twierdzą konserwatyści, nie ma wolności bez własności. Jednym wystarcza własny kawałek podłogi, inni chcą zawładnąć światem.
Nie takie rygory naród przetrzymał, więc damy radę.
Obecna dziwna pandemia tłumi rozwój wielu społeczeństw, a separatystyczną tendencję niebezpiecznie wzmacnia, narzucając restrykcje w rozwoju gospodarczym, a przede wszystkim bariery w kontaktach międzyludzkich. Paradoksalnie, przewidywany kryzys, niedostatek, mógłby duchowi wspólnoty służyć...
Choć wyrosło już całe pokolenie rodaków nie rozstających się ze smartfonem nawet w bardzo intymnych sytuacjach, sympatyczny stereotyp Polaka, co to lubi biesiadować w gronie bliskich i przyjaciół, wciąż jeszcze dominuje.
I kiedy już wodzowie światowej walki z wirusem uznają, że kampania została wygrana i zaczną restrykcje luzować, nie wszystko wróci do punktu wyjścia. Trudno zaprzeczyć, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Zawodowi wojskowi na emeryturze, zamiast wysypiać się do południa, zrywają się o szóstej gotowi do służby...
Jeśli stan epidemii potrwa - co nie daj Boże! - do końca roku, wielu z nas oswoi się z zamknięciem w domowym kręgu. Z redukcją społecznych kontaktów. W ten sposób rządzący mogą zmienić charakter Polaków.
Kto pamięta, jak po kilku miesiącach stanu wojennego i towarzyszącej mu godziny policyjnej, do końca lat 80., a na prowincji jeszcze w latach 90. po 21. wieczorem puste były ulice, restauracje i kawiarnie, jak zawsze w... NRD.
W stanie wojennym każdego schwytanego na spacerze po godzinie milicyjnej mogli spałować.Teraz uciekinierowi z kwarantanny mogą wlepić mandat 30 tys. zł! Ale damy radę...
Jest nadzieja, że na Wielkanoc przycichnie jazgot politycznych sporów. A że Wielkanoc jest świętem nadziei, prosimy Cię, Panie, niech koronawirus odleci jak zły sen! ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.