My Norwegom rynek – oni nam „parady równości”...
Jeśli władze miasta ulegną presji szeroko pojętej lewicy, już niebawem aktywiści ruchu LGBT uraczą Szczecin „paradą równości”, czyli defiladą bojowników o ekstremalny postęp i nowoczesność, których Biblia nazywa sodomitami i gomorytami. Co prawem nie zakazane, to dozwolone… Jednakowoż pozostał nam taki relikt w prawodawstwie, jak zakaz ekshibicjonizmu – publicznego demonstrowania intymności zastrzeżonej dla sfery prywatnej, czyli obrażania wrażliwości tych, którzy takich ekspozycji nie akceptują.
Kto w Polsce finansuje tak ekstremalnie postępową imprezę? Na pewno nie garstka nieszczęśników eksponujących nachalnie swą odmienność. I nie władza lokalnego szczebla, bo wybory… W tym przypadku sponsorem moralnej destrukcji jest m.in.… Norwegia. Otóż państwo to, w zamian za otwarcie polskiego rynku dla firm norweskich, za pośrednictwem Fundacji Stefana Batorego przekazuje Polsce środki na „krzewienie postępu”.
Trasę przepływu środków na upowszechnianie tej destrukcyjnej ideologii prześledzili działacze Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Norweskie fundusze od lat służą wciąż prowadzonej w wielu polskich szkołach i przedszkolach tzw. edukacji seksualnej dzieci, która już od ponad dwudziestu lat sieje spustoszenie w krajach Zachodu.
Sprzeciw wobec zabijania dzieci nienarodzonych, czy propagowania seksualnych dewiacji nie musi wcale wynikać z pobudek religijnych. Obrona normalności to afirmacja życia i prawa naturalnego. Tak rozumują ludzie zarówno wierzący, jak i agnostycy, ale w publicznej dyskusji milkną, w obawie, że zostaną zakrzyczani przez agresywnych głosicieli postępu. Prawdziwym celem inspiratorów ruchów takich jak genderyzm jest zakłócenie normalnego rozwoju młodego pokolenia i doprowadzenie do depopulacji. Wszak z praktyk gejowskich i lesbijskich nie rodzą się dzieci! Ergo, kurczy się naród, upada kraj. Kluczowym elementem słynnego spisku uczonych z końca lat 60. pod kryptonimem Raportu Rzymskiego było – zgodnie z teorią Malthusa – ograniczenie liczby ludności na Ziemi, w imię równowagi biologicznej na planecie… Według owych planów, w połowie obecnego stulecia ludność Polski powinna liczyć 16 milionów…
Na razie ruch zwalczania tradycji opanował zachód Europy i zatrzymał się – o paradoksie historii! – na granicy niedawnych państw „demoluda”… Od postawy tych krajów zależy, czy obyczajowa gangrena przedrze się na wschód… Przedmurzem Europy była przez wieki Polska… Dziś jednak to węgierski premier Orban rządzący bardziej zlaicyzowanym społeczeństwem niż nasze, z większą determinacją broni tradycji chrześcijańskiej Europy. Ostatnio cisi dotąd i potulni Bułgarzy śmiało odrzucili godzącą w tradycję konwencję stambulską, którą polski parlament beztrosko ratyfikował w 2015 roku, o czym myślę napisać niebawem. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Komentarze
Dodaj komentarz
Janusz Ławrynowicz
