Kiedy powróci normalność?

To pytanie, z mniejszym lub większym zniecierpliwieniem, zadają sobie miliony ludzi. Chodzi oczywiście o powrót do stanu sprzed epidemii – swobody kontaktów i komunikacji, słowem normalnego życia społecznego, bez wymuszonej izolacji. W naszym kraju było tak jeszcze do końca stycznia. Już w lutym, po dramatycznych doniesieniach z Chin, a potem z Italii, w wielu środowiskach śledzących internet pojawił się niepokój. Dla większości jednak ogłoszenie restrykcji było jak piorun z jasnego nieba. Wszak mniej niż połowa rodaków pamięta stan wojenny, natomiast epidemii w skali całego kraju Polska nie doświadczyła od stuleci. Przewrotność SARS-CoV-2 jest w tym, że jego nosiciel, nie odczuwając objawów choroby, już zaraża innych…

Maksimum zachorowań – a zatem punkt zwrotny epidemii – spodziewane jest w naszym kraju za dwa tygodnie, potem liczba zakażeń powinna spadać. Rządzący, choć kazali nam przyodziać maseczki, przebąkują o stopniowym uruchamianiu gospodarki, a nawet o poluzowaniu rygorów (kto wie, może nawet „otworzą” lasy…).

Zaraza o zasięgu światowym ma jednak globalne uwarunkowania.

Miliarder Bill Gates, szef korporacji Microsoft, założyciel fundacji wspierającej rozwój krajów Trzeciego Świata, już pięć lat temu przewidywał pandemię choroby wirusowej(!), a teraz stwierdza, że powrót do normalności będzie możliwy dopiero po wprowadzeniu powszechnych szczepień. Te zaś, po niezbędnych testach klinicznych, można będzie przeprowadzić dopiero w przyszłym roku. Pocieszył jednak, że lekarstwo na koronawirusa jego fundacja zaproponuje jeszcze tej jesieni. Natomiast w krajach uboższych miliarder przewiduje kryzys dłuższy i głębszy (czy w tej grupie widzi Polskę?).

Bill Gates, twórca systemu Windows, globalista, rzecznik redukcji zaludnienia w imię przetrwania ekosystemu Ziemi, dla którego największym zagrożeniem ma być człowiek, cieszy się opinią filantropa.* Przewiduje on, że podobna pandemia jak obecna czeka świat za 20 lat. I sugeruje, że receptę na to ma już w zanadrzu. Tacy wizjonerzy kształtują nam przyszłość…

Skądinąd wiadomo, że nie można sporządzić skutecznych szczepionek na wirusa jako że ten, zgodnie ze swą naturą (i nazwą) wciąż się zmienia, mutuje. To sprawia, że żmudnie przygotowywany preparat szybko traci aktualność! Nie sprawdziły się tak reklamowane „szczepionki” na grypę (w tym ptasią i świńską), choć ich producentom przyniosły wielkie zyski. Potrzebne jest raczej lekarstwo wspomagające ogólną odporność. Otóż, zgodnie z tradycyjną wiedzą medyczną, akurat taką dają najbardziej uniwersalne antybiotyki: czosnek, imbir oraz witaminy z C i D na czele. Tych nigdy za wiele, nawet gdy człek tryska zdrowiem.

Przypominają o tym doświadczeni lekarze, zbyt rzadko dopuszczani do głosu teraz, w godzinie wielkiej próby.

Dziwny jest ten świat… Ale i to przeżyjemy. ©℗

* Do niedawna filantropią nazywano bezinteresowne rozdawanie własnych dóbr bliźnim, a nie wspieranie monopolu gigantów farmaceutycznych.

Janusz ŁAWRYNOWICZ