Jesienią zeszłego roku, 5 dni przed wyborami parlamentarnymi, zmarł nagle prof. Jan Szyszko – leśnik, myśliwy, ekolog i obrońca polskiej przyrody, badacz i wykładowca, w latach 2006- -2007 oraz 2015 -2018 minister środowiska. Był przedstawicielem polskiej szkoły ekologii godzącej działalność człowieka z dobrostanem natury i odrzucającej histeryczne próby ochrony każdej pliszki – zwolennikiem ekorównowagi. Dlatego nie był Jan Szyszko pieszczochem „postępowców”, nie pochwalał sztucznej reanimacji w Polsce gatunków, które wyginęły, np. bobrów – sympatycznych, ale szkodliwych, niszczących nabrzeża rzek, wały, groble, lasy.
W 2007 r., kierując się dobrem przyrody i pragmatyką, zezwolił na budowę estakady przez dolinę Rospudy i wtedy tzw. ekolodzy histerycznie zaprotestowali przeciw inwestycji, twierdząc, że jej ofiarą padnie bezcenny pierwotny las. Tymczasem była to najdogodniejsza i najkrótsza trasa budowy obwodnicy, a samą dolinę porastał zaledwie 40-letni, sadzony ręką ludzką las sosnowy, któremu wycinka i tak niebawem groziła.
Histeria zwyciężyła, estakady zaniechano, a obwodnicę poprowadzono trasą czterokrotnie dłuższą, wiodącą przez kilka wiosek, a budowa trwała sześć lat, kosztowała krocie i zniszczyła wiele pięknych zakątków przyrodniczych ziemi augustowskiej.
Jednakże oczkiem w głowie profesora była Puszcza Białowieska – największy kompleks leśny w środkowej Europie. I pech chciał, że minister Szyszko uznany został przez urzędników Unii Europejskiej za dewastatora tej kniei. Zachodni działacze ekologiczni uważali ową puszczę za dziki pierwotny bór, któremu szkodzi wszelka działalność ludzka. Tymczasem Szyszko, pokazując dokumenty, tłumaczył, że ten szczególny las zachował się właśnie dzięki ponadtysiącletniej działalności ludzi, którzy korzystali z jego zasobów.
Po włączeniu Puszczy Białowieskiej do obszaru Natura 2000 głusi na polskie argumenty zachodni ekolodzy kategorycznie zabronili dalszej jej eksploatacji. Kiedy masowo pojawił się kornik, unijni kontrolerzy, uznając groźnego szkodnika za ważny element natury, zakazali cięć sanitarnych…
W 2015 roku, po ponownym objęciu Ministerstwa Środowiska Szyszko nakazał energiczną wycinkę zainfekowanych drzew. Biurokraci UE postanowili jednak bronić kornika do upadłego. Sprawa stanęła na forum TSUE, gdzie prof, Szyszko wyłożył swe racje i… wygrał! Unijny sąd zalecił jedynie rezygnację z potężnych kombajnów przy wycince, bo ich hałas płoszy ptactwo. Niestety, nasz „odnowiony” wtedy rząd uznał, że pomyślny dla naszego ministra wyrok trzeba przemilczeć, aby nie drażnić unijnych tuzów… Profesora Szyszko, który ośmielił się udowodnić swe racje, zdymisjonowano, a wyrębu zakażonych drzew nie wznowiono.
Przemilczanym dziś sukcesem prof. Szyszko była jego rola w Światowej Konferencji Klimatycznej w 2015 roku w Paryżu. Uznanie większości uczestników, głównie z rozwijających się krajów Trzeciego Świata, zyskała jego idea równoważenia emisji CO2 przez zalesienie kraju, a przegrała forsowana przez Zachód koncepcja radykalnej dekarbonizacji…
Niestety, unijna polityka klimatyczna wymierzona głównie przeciw Polsce zwyciężyła zeszłorocznej jesieni. Nasz rząd przyjął narzucony przez UE absurdalny projekt Zielonego Ładu, wymuszający szybką i całkowitą rezygnację z węgla… Prof. Szyszko, wielki zwolennik energii odnawialnej w postaci geotermii (nasz kraj ma bogate zasoby wód geotermalnych) uznał pomysł budowy u nas wiatraków za szaleństwo i marnotrawstwo. W interesie zwykłych Polaków – usiłował przywrócić w państwie normalność. Np. na jego wniosek zakazano budowy siłowni wiatrowych (szkodliwych i mało wydajnych) w pobliżu sadyb ludzkich i pól uprawnych. Znienawidzony przez wrogów Polski i nasze rodzime fałszywe autorytety Jan Szyszko był rzadkim przykładem uczonego, który widzi zwykłego człowieka i umie się wczuć w jego potrzeby.
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.