Susza, niesłabnąca fala trudnych do zniesienia skwarów dla pracujących (a wymarzonej pogody dla plażowiczów) grozi przyrodniczą katastrofą. Gdy poziom Odry z ponad metra opada do 30 cm i jest czas urlopów, o ileż łatwiej o zatrucie! Co zabiło ławice ryb w przygranicznej Odrze i płynącym przez Łódź i Kujawy Nerze? Zapewne to samo, co w Renie i innych rzekach Europy…
Notabene właśnie skończyła się księżycowa pełnia, której astrologowie przypisywali niedobrą aurę dla wielu przedsięwzięć. Statystyki potwierdzają, że w czasie pełni jest więcej zgonów, zwłaszcza samobójstw. Każde ciało niebieskie ma wpływ na promieniowanie kosmiczne.
Wszystkie znaki na ziemi i niebie zdają się wskazywać, że znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym (krytycznym). Szekspirowskie pytanie „Być albo nie być…” znów zapukało niemal do wszystkich drzwi globalnego domu czy jak kto woli wioski. Z tym terminem oswajano nas przez lata, a działań idącej za nim ideologii doświadczamy teraz w przyśpieszonym tempie.Różnorakie plagi (ogień, woda, powietrze, zarazy – te faktyczne i laboratoryjne etc.) skutkują szokiem termicznym, dosłownie i w przenośni. Fałszywe tezy ubrane w ekologiczne buty, dziwna wojna za naszą granicą… Cyniczne marnotrawstwo i szkodnictwo, którego organizatorzy nie kryją, że niszczą dorobek ludzkości, by „uratować Matkę Ziemię”. Pojawiło się nowe pojęcie na określenie odwrócenia znaczeń – subwersja. Do niedawna identyfikowano ją jako łamiący konwencje nurt we współczesnej sztuce. Niestety, jest to dominująca tendencja do przeinaczenia znaczeń funkcjonujących w całej sferze wartości, w etyce, przemianowaniem białego na czarne, zła na dobro… Teorie zwane spiskowymi właśnie ziszczają się na naszych oczach. Jeźdźcy Apokalipsy (zaraza, wojna, głód, śmierć…) przyśpieszyli tempo. Wchodzimy w czas nieubłaganie nadchodzących przemian, zaplanowanych przez światowe elity. Dotychczasowy, oswojony kształt świata sypie się na naszych oczach. „To se ne vrati, pane Havranek”, jak niegdyś z wisielczym humorem skwitowali bracia Czesi.
Jak ów narastający chaos ogarnąć, gdy okazuje się, że cieszy się jawnym wsparciem ze strony możnych tego świata, że to nie wybryki, ale proces… Wciąż wielu naszych rodaków tego nie dostrzega. W ferworze troski o dziś nie widzą sygnałów jutra. Bo zaiste praktycznie myślący człowiek nie może pojąć, dlaczego zasobny w podziemne złoża, „śpiący na węglu” kraj – na rozkaz z zagranicy zamyka kopalnie i rujnuje się na zakup zagranicznych wiatraków.
Czas sięgnąć do mądrości przodków, ich doświadczeń, skorelować je z własną intuicją. Podnieść świadomość ludzi, nauczyć się czerpać wiedzę z niezależnych źródeł. Trudne to, ale niezbędne, jako że rozeznanie pola i środków to w każdej walce kluczowy element. A bój idzie o nasze zdrowie i wolność, bodaj najpierwsze ziemskie wartości, które pozwolą odbić się od zapowiadanego dna biedy.*
Na czas transformacji nakłada się też inne zjawisko – zasygnalizowane przez astrofizyków przebiegunowanie Ziemi, a ma ono wpływ na podnoszenie częstotliwości, w której funkcjonujemy. Jak daleko jesteśmy w tym procesie, tego uczeni na razie nie uzgodnili, jednak jest on faktem. Niemiła świadomość, że jutro będzie gorsze, nie powinna nas zniechęcać do działań, by pojutrze już gorsze nie było.
* Interesujące podpowiedzi i lektury dla gotowych wejść na ścieżkę uświadomienia podsuwa na portalu YouTube Katarzyna Szewczyk (Epidemia świadomości…) goszcząca u Grzegorza Kusza. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.