W tym zdecydowanie pechowym roku dławią nas dwa wielkie kłopoty rodzące społeczny chaos i utrudniające porozumienie. Pierwszy to niefortunnie podgrzany niedawno (przez jedyne możliwe orzeczenie TK!) fundamentalny spór zwolenników świeckiego pragmatyzmu ze społecznością chrześcijańską o prymat zasad moralnych w prawie, który przybrał drastyczne formy*. Drugi to – dominujący w świecie od 10 miesięcy – siejący panikę, niszczący gospodarkę i kulturę stan pandemii. Splecenie ich obu staje się, zwłaszcza dla mieszkańców dużych miast, trudne do zniesienia.
Tymczasem na arenie światowej trwa w najlepsze walka o wpływy i przywództwo. W amerykańskich wyborach starli się niedawno – jeden z ostatnich w tym kraju rzecznik zakotwiczenia w tradycji chrześcijańskiej – republikanin Donald Trump oraz Joe Biden – demokrata- wyznjący globalistyczne idee Nowego Porządku Świata, z ekologizmem na czele. Pierwszemu z nich optyczną przewagę dawały wiwatujące tłumy na stadionach, natomiast jego konkurentowi – lewicowo-liberalna większość mediów. Kto wygrał? Po zliczeniu głosów publikatory okrzyknęły zwycięzcą Bidena.
Komitet Trumpa ten wynik oprotestował, wskazując na liczne nieprawidłowości w głosowaniu korespondencyjnym (m.in. fałszywe karty wyborcze). Nie wiemy, kto 6 stycznia zasiądzie w Białym Domu. Stronnicy obu rywali trwają w pełnym napięcia oczekiwaniu. Spór rozstrzygnie sąd, zapewne dopiero Sąd Najwyższy.
Nasz rząd od początku postawił na Trumpa jako obrońcę tradycji, przeciwnika ekologizmu godzącego w rozwój przemysłu oraz dominacji Niemiec i Rosji w Europie. Z polskiego punktu widzenia racjonalnie. Na Trumpa wskazał też jasnowidz Jackowski…
Czy wygrana Bidena niesie nam same klęski? Cóż, eliminujący nasz przemysł Zielony Ład polski rząd już wstępnie przyjął… Nasili się też pewnie inwazja panującej w UE neokomunistycznej ideologii. Wszak od wieków jesteśmy przedmurzem starej Europy… Natomiast wojsk USA żaden prezydent na pewno nie wycofa. Z pragmatycznego punktu widzenia dobrze, że udało się nam zachować niezłe relacje z Chinami, które są o krok od prymatu w świecie. Zatem kiepski obrót spraw może mieć także jakieś dobre strony…
Czy jest jakiś związek między COVID-19 a wyborami w USA? Cały gąszcz informacji oficjalnych, a także domysłów i plotek sugerował, że trudno to wykluczyć. Ostatnio np. twórca Radia Wnet K. Skowroński w wywiadzie dla „Sieci” wspomniał: „trochę dla żartu założyłem się ze znajomym, że jeśli Biden wygra wybory, to 20 stycznia zapomnimy o epidemii – najpierw pojawią się informacje, że jest szczepionka, potem, że coraz więcej osób zdrowieje, zacznie maleć poziom złośliwości wirusa, a wreszcie nowy prezydent ogłosi, że już poradziliśmy sobie z tym złem…”. Zauważmy, że już nazajutrz po ogłoszeniu wyniku liczenia głosów, który daje przewagę kandydatowi Demokratów, nasz premier tryumfalnie obwieszcza: szczepionka jest! Ale o końcu pandemii ani słowa…
Gdyby red. Skowroński okazał się dobrym prorokiem, nam i reszcie świata ubyłby jeden potworny kłopot. Trudno jednak uwierzyć, że zło ustępuje bez walki.
Janusz ŁAWRYNOWICZ
* odwieczny konflikt dzikiej egoistycznej młodości z mądrą tradycją
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.