100 lat temu Polacy wykorzystali wyjątkowy moment dziejowy do odrodzenia państwa, gdyż mimo różnic poglądów przywódcy różnych stronnictw w jednej – najważniejszej sprawie – potrafili działać wspólnie
Na wielką wojnę narodów nasi ówcześni przywódcy szykowali się od dawna. I nie czekając na zrządzenie Opatrzności, kreślili plany insurekcji, gromadzili broń, spiskowali, wykorzystując konflikt między zaborcami. Jak uczy historia, początkiem każdej udanej zmiany społecznej jest właśnie spisek… Dziś Polska – znajdująca się od 14 lat w strukturach Unii Europejskiej – odczuwa niedosyt suwerenności. Presja zachodnich mocarstw wymusiła na polskim rządzie wycofanie się z fundamentalnej reformy Sądu Najwyższego (na wzór rozwiązań zachodnioeuropejskich!). Pod koniec roku osłabła nasza sztama z Węgrami. Nawet Rumuni zdają się dołączać do obozu unijnych krytyków „stanu demokracji w Polsce”… Natomiast gdy nieoczekiwanie pojawił się z wizytą w Polsce najpopularniejszy włoski polityk, Salvini, i zapalił iskrę nadziei na pomyślną zmianę unijnych trendów. (Włochy to bardzo ważny kraj Unii), nasi przywódcy usiłują zamilczeć ten ważny gest. Czy boją się reakcji pani Mosbacher na wieść, że nasz potencjalny sojusznik przeciw dominacji niemiecko-francuskiej podziwia Putina?
Potężni przeciwnicy naszej niepodległości nie zasypiają gruszek w popiele. Wiosenne wybory do Parlamentu UE coraz bliżej, a nasz rząd nie czyni nic, co mogłoby świadczyć, że ma jakiś koncept na wewnątrzunijny sojusz przeciw dyktatorskim zakusom Niemiec (układ niemiecko-francuski!)
Okazujemy bezsilność wobec wszystkich partnerów. Pod presją USA wycofaliśmy się w ustawie o IPN z potępienia ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich. Co jeszcze gorsze – skapitulowaliśmy wobec Brukseli, powracając do narzuconych przez Unię planów dekarbonizacji oraz znosząc ograniczenia dla farm wiatraków! Ujawnił to niedawno wiceminister energii T. Dąbrowski. Tym samym rząd wycofał się z kolejnych ważnych ustaw – wyborczych obietnic. Taka uległość, w razie sukcesu układu Merkel – Macron, fatalnie nam wróży.
Niebawem trudna próba – warszawska konferencja na temat Bliskiego Wchodu (brrr…). Równocześnie Unia chce potępić Polskę za „brak demokracji”. Słowem obcy, mający swe interesy w Polsce, snują swoje spiski, wspierają agentów i „pożytecznych idiotów”. Natomiast wraz z nastaniem min. Czaputowicza czas akcentowania interesów polskich przemija i znów aktualności nabiera dawna piosenka Pietrzaka o „sąsiadach pukających w ściany”.
Tymczasem rok 2019 niesie realną szansę przełomu w łonie Unii. Jeśli tę szansę Polska, rządzona przez ludzi nazywających siebie dobrą zmianą, zmarnuje, kolejnej może nie doczekać. Na razie panuje cisza jak przed wywieszeniem białej flagi… Źle by to wróżyło w tak pełnym pułapek roku. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.