Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Bliskość

Data publikacji: 2021-12-24 17:00
Ostatnia aktualizacja: 2021-12-29 19:52

Rozmyślając o świętach Bożego Narodzenia, kolejny już raz obchodzonych w specyficznej aurze, natknąłem się na życiorys mało spopularyzowanego świętego Karola Boromeusza. Frapujące, że już w momencie jego narodzin 3.10.1538 r. bliscy odebrali niezwykły znak, zapowiadający wyjątkowość, ponieważ w komnacie zamku w Aronie (Lombardia) pojawiła się świetlistość. Rodzina Borromeo była jednym z najznamienitszych rodów, a jako pobożna szybko zdecydowała o przeznaczeniu syna do stanu duchownego. Pierwej jednak zadbano o solidne wykształcenie na uniwersytecie w Pavii, zakończone dwoma doktoratami: z prawa kanonicznego i cywilnego. Tu wkroczył w dalszą drogę Karola wuj, papież Pius IV, mianując go kardynałem, która to godność bywała naonczas przyznawana wedle innych kryteriów.

Wprawdzie u boku wuja w Rzymie prowadził życie wystawne, ale tuż po święceniach kapłańskich doznał przemiany duchowej, pojmując i wcielając w czyn ideę służebności. Kiedy Mediolan, gdzie przewodził archidiecezji, nawiedziła dżuma w 1576 r., nie ustawał zarówno w posłudze kapłańskiej, jak i ogromnej dobroczynności, wyrzekając się wygód. Wiódł życie mnicha, przeznaczając dochody na wsparcie biednych, otwieranie szkół, lazaretów i seminariów. W czasie epidemii nakazał otworzyć spichlerz, rozdawać żywność zakupioną m.in. ze sprzedaży mebli z pałacu biskupiego, kosztowne zasłony przeznaczył biednym na przyodziewek. Lud cenił jego odważną posługę, w przeciwieństwie do władz, które w opresji opuściły miasto. Opatrzność strzegła go przed zarazą, ale i zamachem na życie ze strony wrogów.

Kościołowi dopomógł zakończyć Sobór Trydencki, uporządkował administrowanie archidiecezją. Nadzwyczajne poświęcenie w służbie bliźnim nadwątliło jednak zdrowie i śmierć przerwała działalność w 1584 r.

Św. Jan Paweł II pisał o swoim patronie Karolu: „Był prócz tego nie dającym się zastraszyć sługą dusz, sługą cierpiących, chorych, skazanych na śmierć”.

Dziś powiedzielibyśmy, że arystokratyczne pochodzenie zamienił na arystokrację ducha. Idea służebności przyniosła wielowiekowy już plon przez posługę Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza, z których obecności w Szczecinie jesteśmy niezwykle radzi. Inicjatywa zorganizowanej pomocy opuszczonym chorym wyszła z Francji, gdzie w Nancy w 1652 r. powstał Dom Miłosierdzia pw. Świętej Rodziny. Przez kolejne wieki siostry rozszerzały działalność na Austrię, Czechy, Śląsk i Pomorze Zachodnie.

Niechaj więc pokrzepiające światło Wigilijnej Nocy uobecni w nas promieniującą od Świętego ideę odważnej, tak potrzebnej bliskości. ©℗

Janusz Ławrynowicz

Komentarze

Zołza
2021-12-29 19:51:17
a gdzie są boromeuszki w Szczecinie? szpital archidiecezja dostała
Stary
2021-12-29 12:59:12
A ja polecam redaktorowi i P.T. Czytelnikom historię Dubrownika. XIV wiek dżuma przywleczona przez marynarzy szaleje, a oni wierzą w izolowanie ludzi podejrzanych o nosicielstwo choroby na 40 dni. Quaranta brzmi znajomo. Nie było sterylizacji gazowej, dezynfekcji, a jednak wiedziano że odizolowanie chorych zapobiegnie przenoszeniu się zarazy.
Grzeb w przeszłości
2021-12-28 12:02:31
Polecam Rodzinę Borgiów. Ci papieże potrafili się nieźle zabawić.
do @ redaktorze
2021-12-28 09:49:29
- także tego, no jak mu tam? Ten co to ministrantem był i ....PO_jechał do Franciszka z "macicami".
redaktorze
2021-12-28 08:34:33
Nie wstyd cytować pseudoświętego człowieka, który tuszował pedofilię w kościele?
gdgs
2021-12-28 08:03:33
I nie można tak redaktorze? - cały rok wszystkie felietony na temat, który się pan zna i w tonie przyjaznym...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500