Któż nie pamięta jak ludzie głoszący „dobrą zmianę” bronili polskiej racji stanu, polskiego bogactwa narodowego – największych w Europie złóż węgla, przed zakusami prominentów Unii Europejskiej? Eurokraci bowiem, poprzez kary finansowe za emisję CO2, od dawna zmuszają nas do likwidacji kopalń i przejścia na energetykę zwaną odnawialną, przede wszystkim na wiatraki.
Przypomniano, a właściwie pozwolono przypomnieć, znakomity projekt z epoki Gierka polegający na gazyfikacji węgla w złożach zalegających tak głęboko, że ich tradycyjna eksploatacja jest bardzo droga. Ideę podpatrzoną w 1974 r. przez naszych inżynierów, z RPA, zaczęto szybko realizować. Niestety, sowieccy nadzorcy kazali nam gotową do działania maszynerię pociąć na kawałeczki… Wtedy też zamknięto w Polsce wszystkie gazownie wytwarzające paliwo z węgla, aby nie konkurowały z rurociągiem „Przyjaźń”.
Dziś pozyskują gaz ze złóż węgla na dużą skalę Amerykanie i Chińczycy. Czołowy polski ekspert górniczy Krzysztof Tytko obliczył, że zgazowanie 400-500 mld ton czarnego złota przyniosłoby krajowi 200 bilionów zł! Dla takich zysków warto ponieść duży wysiłek inwestycyjny, bez korzystania z obcego kapitału. Należałoby w tym celu ustanowić, że złoża minerałów są własnością całego narodu. Każdy Polak powinien mieć udział w zysku z ich eksploatacji.
Nasi planowali pierwszą placówkę gazyfikacji czarnego złota uruchomić w kopalni „Krupiński”, dysponującej znakomitym węglem koksującym, którego obfite złoża zalegają głęboko. Niestety, ktoś możny i silny z dalekiego lub bliskiego zachodu (raczej nie ze wschodu) przywołał „dobrą zmianę” do porządku. Kopalnia „Krupiński” oficjalnie przeznaczona do restrukturyzacji, została – mimo długiego, heroicznego strajku górników – zlikwidowana, a w przyszłym roku jej szyby mają być zasypane.
Koszt tego dzieła zniszczenia to 600 mln zł. Ekspert Tytko zapewnia, że za tę samą cenę można rozbudować chodniki kopalni i eksploatować przez lata sowite pokłady najcenniejszego gatunku węgla…
Tymczasem teren wydobywczy tuż przy „Krupińskim” nabył niejaki Dennis Schwindel – prezes amerykańsko-szwajcarsko-niemieckiego konsorcjum HMS. Wiadomo, że szczególnie cenne (węgiel koksujący) złoża starej kopalni sięgają szeroko i głęboko. Czy nasi pisowscy patrioci, kapitulując przed forsowanym przez Unię „Zielonym Ładem”, godzą się na sprzedaż przyszłości Polski?
Ambasadorka USA Georgette Mosbacher niedawno powiadomiła, że nasz prezydent zawarł umowę o budowie przez amerykańskie konsorcja elektrowni jądrowych w Polsce, o mocy łącznej od 6 do 9 GW. Czy ktoś słyszał, by na tak ważki, strategiczny temat toczyły się poważne dyskusje w kręgach naukowych, technicznych, w mediach? A wiadomo, że świadomi zagrożeń Niemcy wkrótce zamkną swą ostatnią siłownię atomową (zarazem konsekwentnie rozbudowując… węglową) oraz że z energetyki jądrowej wycofuje się Francja!
Polacy oceniani jako jeden z najuboższych narodów Unii zamieszkują kraj o największych złożach bogactw mineralnych na kontynencie, dających nam szansę na samowystarczalność. O planach wykorzystania tych skarbów rząd milczy jak grób. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.