Przed Bożym Narodzeniem, nawet gdy tu i owdzie upiór zawyje, warto skupić się na tym co dobre, przyjazne, udane. A dobre w życiu społecznym jest to, co służy większości. Otóż, po raz pierwszy w powojennych dziejach mamy rząd, wprawdzie niedoskonały, robiący raz po raz szkolne błędy, potykający się o własne nogi, ale jednak słuchający ludzi i działający dla dobra dużej większości obywateli.
Zło jest banalne, powszechne, do końca nieusuwalne. Na przekór najlepszym chęciom uparcie „urozmaica” nam życie, zmusza do pogłębiania wiedzy i czujności. Przez ostatnie cztery lata chora polska Temida ugodzona w czułe miejsce, uparcie daje znać o sobie. Właśnie w dniach ostatnich znów nakręca spiralę chaosu. Bunt znów chyba się nie uda, bo na święta ludzie chcą spokoju.
Uznane za sukces premiera Morawieckiego – wytargowanie z Unią łagodniejszego tempa transformacji energetycznej – trudno uznać za zwycięstwo, ale daje to szansę na przetrwanie, doczekanie (oby jak najszybciej!) momentu, gdy bezsens walki ze zmianami klimatu dotrze do świadomości społeczeństw Zachodu.
Od kilku lat, powoli, z oporami, ale jednak dobrego przybywa. Nie można nie dostrzegać przyjaznych niebogatym, czyli większości Polaków, ustaw opatrzonych „plusem”, sprzyjających młodym, a także starym. A że manna z nieba nie leci, rząd dowartościowuje słabszych (dodatkowe emerytury) ujmując najsilniejszym. Czy takie pozyskiwanie zwolenników jest naganne? Czyż to nie dobre dla większości obywateli?
Myślę, że Polakom starczy odwagi i zapału, by do końca przekopać Mierzeję (test suwerenności!), tunel do Świnoujścia i przywrócić Odrze żeglowność. Do władzy już dociera, że dla przetrwania narodu niezbędny jet szeroki program budowy mieszkań dla małżeństw planujących potomstwo, dziś zdanych na zabójcze ceny deweloperów i banków.
I nie tracę nadziei, że wbrew oponentom rząd zdoła także, na wzór węgierski, skutecznie wyplenić mitologię LGBT z polskich instytucji publicznych.
Tu przypomnę, że w odróżnieniu od buddyzmu, który uważa, że złu nie wolno się sprzeciwiać, że należy je oswajać, etyka chrześcijańska, która stworzyła fundament cywilizacji europejskiej, nakazuje ze wszystkim, co podłe, niesprawiedliwe, czyli złem – walczyć. Aby nie przyćmiło dobra. A do tryumfu zła wystarczy bezczynność uczciwych ludzi.
O tej porze roku, gdy przyroda więdnie, szarzeje, zamiera, jawi nam się w mroku znak życia i nadziei – światełko Bożego Narodzenia. Warto je wypatrzyć w ciemności. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.