Niedziela, 28 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Pionier zniknie?

Data publikacji: 2020-09-23 11:25
Ostatnia aktualizacja: 2020-10-24 09:50

Wiadomość o zawieszeniu kina Pionier 1907 ogromnie mnie zasmuciła. Nie tylko dlatego, że to moje ulubione szczecińskie kino, że tu właśnie zawsze miałam gwarancję obejrzenia najlepszych filmów (najczęściej takich, które nie były wyświetlane przez multipleksy) i że nikt obok mnie nie ciamkał, podczas seansu, jedząc popcorn. Ale o takie miejsca trzeba dbać i starać się zrobić wszystko, by przetrwały, funkcjonowały, przyciągały turystów, promowały miasto i były jego wizytówką. No właśnie, jeszcze kilka dni temu hołubiono Pioniera jako „markę” – podczas imprezy współorganizowanej przez szczeciński magistrat, a tu nagle taka wiadomość… Właśnie w weekend Daniel Wacinkiewicz, zastępca prezydenta Szczecina, mówił na wspomnianym Festiwalu Marek: „Kiedyś aleja Wojska Polskiego tętniła życiem, była główną ulicą handlową Szczecina. Dzisiaj już w żaden sposób jej nie przypomina. Dlatego naszą troską jest, aby wspólnie z markami, które tak się składa, że są na tej alei, ożywiać i przywracać znaczenie tego miejsca”. No właśnie, troską miasta powinna być też pomoc takim miejscom – nie tylko w wyjątkowo trudnym okresie, ale stale – jak Pionier. Bez wsparcia władz Szczecina i województwa takie perełki, jak kino z al. Wojska Polskiego, nie przetrwają. Pomoc widzów, ta z biletami „na przyszłość”, była nieoceniona i bardzo ważna, ale to za mało. Nie wyobrażam sobie, by kino, które działa ponad sto lat, a przez czytelników „The Guardian” zostało uznane za jedno z najlepszych propozycji kulturalnych dla turystów w Polsce i do którego przed pandemią zjeżdżali się przybysze z całego świata, miało przestać istnieć.

Monika GAPIŃSKA

Komentarze

Takie jak kiedyś szczeciński Kosmos, Bałtyk czy Polonia..
2020-09-24 16:11:24
- moje ulubione to "Kino Studyjne na Buczka", nic lepszego nie było dla "kinomaniaka".
TZ.
2020-09-23 18:12:25
"Nie wyobrażam sobie, by kino...miało przestać istnieć." Owszem, gdybym te słowa czytał w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, czy choćby Kaliszu, to też bym sobie nie wyobrażał. Bo na pewno by nie znikło. Ale Szczecin wyróżnia się tym, że jego władze mocno aspirują do sprowadzenia go do rangi miasta powiatowego. I to takiego niezbyt dużego. Ile instytucji i przedsiębiorstw już się stąd wyprowadziło! Kolej, poczta, konsulaty - to tak z grubsza, a jest ich więcej. Co tam jakieś kino! Panu Krystkowi i jego urzędasom na wyobraźnię może podziałałoby zamknięcie jakiegoś multipleksu, bo duże to, z daleka widoczne... Ale stare, małe, przedwojenne kino... Pies z nim tańcował, niech sobie znika. Lokal się opchnie jakiemuś biznesmenowi i będzie z tego kasa. A do kina tylko trzeba dokładać. No i będzie kroczek w kierunku upowiatowienia Szczecina, który przez niedopatrzenie chyba jest jeszcze miastem wojewódzkim. W każdym z dużych miast, tych większych od Szczecina, które wymieniłem, są oprócz multipleksów także mniejsze, kameralne kina. Takie jak kiedyś szczeciński Kosmos, Bałtyk czy Polonia. Istnieją i mają się dobrze, podczas gdy po szczecińskich nie ma nawet śladu. Ciekawe czy ktoś wie, że w Warszawie jest 60 (!) kin. Nie wszystkie grają codziennie, czynna jest mniej więcej połowa, ale przynajmniej warszawiacy nie są skazani na multipleksy, w których filmy przelatują jak w kalejdoskopie i w których najlepiej idzie kasowy chłam. W mniejszych kinach można sobie pooglądać filmy, które już zeszły z wielkich ekranów, posmakować sztuki filmowej, dobrze się poczuć... Pionier jest szczecińską perełką, lecz do tych przaśnych umysłów na placu Armii Krajowej fakt ten nie dociera.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500