Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

M jak matka, czyli małolaty, brzuchy i mamona

Data publikacji: 16 października 2015 r. 14:47
Ostatnia aktualizacja: 16 października 2015 r. 14:47
M jak matka, czyli małolaty, brzuchy i mamona
 

Uśmiechnięta 33-letnia najmłodsza w historii Wielkiej Brytania babcia (?!) pęka z dumy, bo jej szesnastoletnia córka lada dzień urodzi pierworodnego. 56–letni bezrobotny alkoholik Michael żali się, że nie pamięta imion wszystkich swoich dzieci. Rachubę zgubił gdzieś przy dwudziestu, a tu trzeba spamiętać aż czterdzieści! Młoda mama, która w wyniku „jednorazowego incydentu” zaszła w ciążę w wieku 12 lat, stwierdza, że nic mądrzejszego w życiu zrobić nie mogła i namawia młode dziewczynki do wczesnego macierzyństwa…

Mały przegląd brytyjskiej prasy z ostatnich kilku tygodni. Pewnie tabloidy przerysowują, szukając taniej sensacji i wrzucają na pierwsze strony historie niemal ekstremalne. Nie są to jednak historie wyssane z palca i miejskie legendy. W Anglii liczba samotnych matek i wielodzietnych rodzin jest ogromna. I coraz częściej matkami zostają nastolatki. Dwunastolatka z brzuchem wciąż jeszcze zadziwia, ale piętnastolatka czy szesnastolatka? Taki widok spowszedniał. Był Dzień Matki o matkach, więc słów kilka o tych młodych i tych… za młodych.

Płacząca skarbonka
Brzmi okrutnie, ale prawda nie zawsze jest miła: dziecko w Anglii może być nieźle opłacalne. Wyobraźmy sobie osiemnastoletnią Polkę po maturze, która kocha swojego chłopaka i oboje decydują się na dziecko. I żyją długo i szczęśliwie. Bajka. Najpewniej żyją skromnie, w garnkach na kuchence hula wiatr, a oni marzną pod cienką kołdrą w ciasnym pokoju u rodziców. Tabloidowo przerysowałam, wszyscy jednak wiemy, że w Polsce mało kto świadomie podejmuje decyzję o macierzyństwie. Bo studia, praca, jakieś mieszkanie, może by się trochę po świecie pojeździło, odłożyło grosza i ewentualnie wtedy. Najpierw się przelicza, potem się robi. Na Wyspach najpierw się robi, potem przelicza. Bo funty dla matek płyną zewsząd niemalże od momentu poczęcia. Nie będzie to życie królewskie, ale całkiem spokojne życie na całkiem znośnym poziomie. Na tyle dobrym, że macierzyństwo stało się dla niektórych biznesem. Wyliczmy więc: zasiłek ciążowy, by dobrze do porodu się przygotować, i zdrowotny, by wytrwać w zdrowiu do rozwiązania, becikowe przyznawane tuż po urodzeniu każdej mamie (niezależnie od jej zasobów materialnych to 500 funtów), zasiłek macierzyński (tacierzyński też!), comiesięczny zasiłek na dziecko do momentu ukończenia przez nie osiemnastego roku (minimalnie 100 funtów miesięcznie) i dodatek na dziecko mający pomóc w opiece (także najmniej 100 funtów miesięcznie), zwrot kosztów za opiekę nad dzieckiem, czyli np. opłata za żłobki, przedszkola, opiekunki. Dodatkowo matka (i ojciec) może pobierać inny rodzaj benefitów (o benefitach było, ale dla przypomnienia: wsparcie dla bezrobotnych, osób zarabiających pensję minimalną, dodatek na dom, dodatek zdrowotny etc.), jak również być zwolniona z płacenia podatków czy czynszu. W wielu przypadkach młoda matka otrzymuje mieszkanie socjalne, za które nic nie płaci. A jeśli na świecie pojawi się więcej niż jedno dziecko, socjalne mieszkanie szybko zamieni się na socjalny dom. I znów pytanie: czy gra jest warta świeczki?

Skąd się biorą dzieci?
Nastolatki z pierwszym trądzikiem nieumiejętnie ukrytym pod pomarańczowym fluidem pchają wózki, pchają (częściej ciągną) swoje pociechy i dźwigają brzuchy. W czasie, w którym powinny raczej siedzieć w szkolnej ławce, one zabijają czas w Primarku i McDonaldsie, ewentualnie gdzieś w parku czy na przystanku autobusowym. Czemu nikt u licha nie powiedział im, skąd się biorą dzieci? Jak to możliwe, że w kraju, w którym po antykoncepcję chodzi się jak po pieczywo do sklepu, jest tyle młodych matek?! Nie dowierzacie? Oto fakty. Budząca wśród Polaków kontrowersje i spore emocje tabletka „72 godziny po" jest w Anglii dostępna w każdej aptece, a zainteresowana jej przyjęciem dziewczyna nie potrzebuje konsultacji z lekarzem. Ba! Jeśli ma mniej niż 25 lat, dostaje taką tabletkę za darmo (po 25. roku życia musi zapłacić około 25 funtów za jedną tabletkę). Oczywiście nie odbywa się to na zasadzie: potrzebuję dziesięciu tabletek na zapas, więc biorę. W każdej aptece zatrudniona jest osoba, która zobowiązana jest przeprowadzić prywatną rozmowę z klientką. W oddzielnym pokoju dziewczyna chcąca zaopatrzyć się w pigułkę musi odpowiedzieć na kilka pytań i zostaje poinformowana o wszelkich konsekwencjach jej przyjęcia. Konsultant zadba też o to, by pomóc nieszczęśnicy uniknąć podobnej sytuacji w przyszłości: doradzi, pouczy, douczy, dopowie, rozwieje wątpliwości. I nie będzie oceniał, nie będzie komentował, jeśli w jego drzwiach pojawi się zapłakana piętnastolatka, która wypiła troszeczkę za dużo na klasowej wycieczce i może ponieść tego srogie konsekwencje. Jego rolą jest zbadać sytuację, pomóc i przestrzec – nie osądzać. Zapewne na koniec wręczy pannicy dodatkowo małą torebkę pełną prezerwatyw. Kompletnie za darmo! Każdy zresztą może liczyć na podobny souvenir po wizycie u ginekologa, nawet jeśli pojawił się tam z zupełnie innym problemem, a o seksie wcale nie myśli… Anglicy próbują zapobiegać. Skoro więc można łatwo, bezpłatnie i bez zbędnych kazań o moralności, skąd te wózki? ©℗
Joanna Flis

Na zdjęciu: Budząca wśród Polaków kontrowersje i spore emocje tabletka „72 godziny po" jest w Anglii dostępna w każdej aptece, a zainteresowana jej przyjęciem dziewczyna nie potrzebuje konsultacji z lekarzem. Jeśli ma mniej niż 25 lat, dostaje taką tabletkę za darmo...

Fot. Robert Stachnik

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA