– Wprowadziłam się tutaj w 1975 roku i tylko na dwa lata, jak mnie wówczas zapewniano, bo budynek już wtedy miał iść do rozbiórki – opowiada jedna z mieszkanek kamienicy przy ul. 1 Maja w Gryfinie. – Przez tyle lat trwamy w takiej niepewności.
Przez chwilę siedzimy w milczeniu, bo starsza pani nie może powstrzymać łez. Jest osobą niepełnosprawną, nie ma sił nosić węgla ani już „siłować się” z gminą o wydanie ostatecznej decyzji w sprawie budynku, w którym miała zatrzymać się na chwilę, a mieszka tu już ponad czterdzieści lat.
– Przez ten czas w sąsiedztwie wybudowano wieżowce, budynek Gryfińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, w których zamontowano centralne ogrzewanie. U nas nie, bo budynek będzie rozebrany. No i przez tyle lat trwamy w takiej niepewności. Mąż nie doczekał obiecanych lepszych zmian. Ja też tu umrę.
Oprowadza mnie po mieszkaniu. Zadbanym, przytulnym, ale z widocznymi śladami zniszczeń, jednak dopiero kiedy odsłania obrazki, firanki, dywaniki, moim oczom ukazuje się ich ogrom. Popękane ściany, zapadająca się podłoga, wystająca z sufitu trzcina… Zgadza się, żebym zrobiła zdjęcia. ©℗
Tekst i fot. Maria Piznal
Więcej w czwartkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z 30 czerwca 2016 roku