Pojechał do Warszawy z capem, którego zamierzał podarować ministrowi rządu Jerzego Buzka, próbował nawet przykuć się do szyn tramwajowych w centrum stolicy. Jeden z najbardziej poszkodowanych przez powódź stulecia rolników z Małopolski pikietuje we wtorek (21 marca) przed Prokuraturą Okręgową w Szczecinie.
Dramat dziś 63-letniego Włodzimierza Knurowskiego zaczął się pod koniec lat 90. ub. wieku. Powodzie stale zalewały jego 60-hektarowe gospodarstwo, które rolnik wydzierżawił od Akademii Rolniczej w Krakowie. Gospodarz popadł w kłopoty finansowe, co w efekcie doprowadziło do zlicytowania jego majątku. Przez lata Włodzimierz Knurowski przed sądami wykazywał, że mógł uniknąć katastrofalnych skutków żywiołu powodzi, gdyby dbano o utrzymanie koryta rzeki Uszwicy. Ale sąd nigdy nie przyznał mu racji.
Dramat rolnika, który samotnie wychowywał szóstkę dzieci, był tematem wielu reportaży, a nawet książki. W 2000 roku W. Knurowski przykuł się łańcuchami przed budynkiem Rady Ministrów. Wtedy, po rozmowie z ministrem rolnictwa Arturem Balazsem rolnik, z którego powodzie zrobiły bankruta, otrzymał 2,5 tony ziarna siewnego. Zmieniały się ekipy rządzące, a rolnik ze wsi Iwkowa niezmiennie szukał pomocy. Jak twierdzi, obiecywano zająć się jego sprawą, ale na obietnicach się kończyło.
W dniach 14-23 grudnia 2016 roku Knurowski pikietował przed Ministerstwem Sprawiedliwości, licząc, że jego losem zainteresuje się minister Zbigniew Ziobro. Ponieważ nie doszło do spotkania, rolnik postanowił, że będzie organizował jednodniowe pikiety przed każdą z 11 Prokuratur Regionalnych w kraju, a na koniec wróci przed Ministerstwo Sprawiedliwości i tam założy miasteczko protestacyjne.
Szczecin jest drugim miastem na trasie pikiet 63-letniego rolnika z Małopolski. W poniedziałek (20 marca) protestował przed Prokuraturą Regionalną w Poznaniu, 28 marca będzie w Rzeszowie.
– Chcę tylko sprawiedliwości. Niczego więcej, tylko sprawiedliwości – mówi rolnik, który przyznaje, że pikieta w Szczecinie przez pomyłkę odbywa się przed Prokuraturą Okręgową, a nie regionalną. Ale było już za późno o wystąpienie o zgodę na zorganizowanie jej we właściwym miejscu.
(żan)
Fot. Robert Stachnik