Gabriel Dziubich przez siedem lat prowadził przy ul. Podgórnej w Szczecinie „Bistro pod 8”. Pomagał też potrzebujących – gotował obiady dla osób bezdomnych, wspierał potrzeby słabszych, chorych i ubogich.
W trakcie pandemii, jako jeden z pierwszych, szykował posiłki dla medyków. Niestety, w wyniku lockdownu stracił swój lokal i dochód. Jest ciężko, ale się nie poddaje. Chce przebranżowić sklepik na Pomorzanach w małe bistro z domowymi obiadami. Ci, którzy wiedzą, ile robi dla innych, założyli w sieci zrzutkę i apelują: – Teraz my pomóżmy Gabrielowi na nowo stanąć na nogi!
Skromny, z ogromnym sercem. Wspierał m.in. osoby doświadczające bezdomności, gotując dla nich posiłki rozdawane podczas czwartkowych Spotkań przy zupie na placu Tobruckim.
– Gabriel zgłosił się do nas sam i zawsze był bardzo pomocny – opowiada Robert Grabowski ze Spotkań. – Co jakiś czas gotował zupę, piekł ciasta. To jest taki człowiek, że jak trzeba pomocy, nie zdarzyło się, żeby powiedział „nie”. Nawet kiedy nie miał już swojej restauracji, też gotował dla nas zupę. Zawsze można na niego liczyć.
Kiedy w lipcu ub. roku opisaliśmy w „Kurierze” sytuację samotnej, wymagającej troski i opieki 93-latki, która nie była w stanie przygotować sobie posiłków i dopytywała sąsiadów, czy nie zostało im zupy z obiadu, pan Gabriel zareagował natychmiast.
Bez rozgłosu, codziennie na swój koszt gotował i dowoził seniorce ciepły obiad aż do czasu, kiedy zamieszkała w domu pomocy społecznej. Starsza pani tak samo jak na posiłek czekała na pana Gabriela. „To nic takiego – mówił. – Jak trzeba będzie komuś pomóc, proszę dać znać”.
W pierwszym lockdownie to u niego, przy ul. Podgórnej, było centrum pomocy potrzebującym, szpitalom, lekarzom. To tam zwożone były posiłki, woda, maseczki. Sam też gotował dla szpitali i nadal wspierał bezdomnych. Drugie zamknięcie przesądziło – brak klientów, możliwości organizowania imprez, interes nie przetrwał.
Choć przedsiębiorca znalazł się w trudnym położeniu, wciąż pomagał. Jakiś czas temu na licytację na rzecz walczącego o życie 12-letniego Wiktora Lewickiego ze Szczecina wystawił przygotowany przez siebie sernik. Kupiła go pani Roksana.
Przy okazji dowiedziała się o trudnej sytuacji darczyńcy i… o jego marzeniach. Przekonała, by założyć w sieci zrzutkę. Napisała, apelując o wsparcie: „Miniony rok był dla Gabriela bardzo ciężki. Pandemia. Lockdown. Garstka klientów. Nie było go stać na czynsz. Stracił dzierżawiony od Uniwersytetu Szczecińskiego lokal «Bistro pod 8». Później stracił najbliższą mu osobę – mamę. Zmarła po ciężkiej chorobie. Teraz Gabriel kupił na szczecińskich Pomorzanach budkę przystosowaną pod sklepik spożywczo-warzywny. Chce zamienić ją w małe bistro. Bez państwa pomocy to się nie uda. Takich osób jak on nie pozostawia się bez wsparcia. Potrzebne są pieniądze na remont budki, w której będą serwowane domowe obiady, gotowana będzie zupa dla potrzebujących. Na szczęście, udało mi się przekonać Gabriela, by przyjął pomoc od ludzi. Wierzę i ufam, że dobro wraca! Kochani, w Was jest siła, pokażmy, że potrafimy wesprzeć osobę, która zawsze była dla innych, a teraz sama potrzebuje pomocy”.
– Po zamknięciu lokalu próbowałem się podnieść, powadziłem sklepik na Pomorzanach przez trzy miesiące, myślałem, że zaskoczy – przyznaje pan Gabriel. – Trudno rozkręcić ten biznes, to ciężki kawałek chleba, ludzie idą do Biedronki, bo jest taniej. Postanowiłem więc robić to co wcześniej. Chcę przerobić sklepik na gastronomię. To nieduży lokalik przy ulicy, bardzo bym chciał, żeby ruszył w październiku. Ciężko mi się było do tej zrzutki przełamać, bo nigdy nikogo o nic nie prosiłem. Ale namówiono mnie. Może się uda… Ja wiem, że warto pomagać.
Link do zrzutki: https://zrzutka.pl/bs74ws.
Anna GNIAZDOWSKA