Zamach w Berlinie? Ciężarówka spod Gryfina wjechała w ludzi (akt. 4)

 

Ciężarówka należąca do firmy transportowej spod Gryfina wjechała w poniedziałek wieczorem w tłum na terenie kiermaszu świątecznego w centrum Berlina w okolicach dworca kolejowego ZOO, zabijając dziewięć osób. Około 50 osób odniosło obrażenia.

Powołując się na agencję Reuters media informują, że znaleziony w kabinie ciężarówki martwy pasażer był Polakiem. Nie potwierdza tego jednak polskie MSZ.

- Domniemany kierowca ciężarówki, która wjechała na teren kiermaszu świątecznego w Berlinie, zabijając co najmniej 9 osób, został zatrzymany i jest przesłuchiwany - poinformował rzecznik berlińskiej policji. Dotychczas nie ujawniono jego tożsamości.

Rzecznik nie powiedział, jakiej narodowości jest zatrzymany kierowca. 40-tonowa ciężarówka ma polskie numery rejestracyjne - ciągnik ma rejestrację gdańską, ale należy do firmy spod Gryfina. Na antenie TVN24 właściciel firmy, Ariel Żurawski, powiedział, że do Berlina pojechał nią doświadczony kierowca, jego kuzyn, z którym rozmawiał jeszcze dziś około południa. Miał on pozostawić samochód z ładunkiem metalowych elementów przed bramą zakładu, w którym we wtorek rano powinien być rozładowany. Właściciel firmy nie wierzy, żeby jego pracownik mógł siedzieć za kierownicą samochodu w momencie, gdy wjeżdżał on w tłum. Podejrzewa, że Polak także mógł paść ofiarą zamachowców.  

Na terenie kiermaszu lekarze udzielali pomocy poszkodowanym. Teren otoczony jest przez silne siły policji. 

Siły bezpieczeństwa zakładają, że był to zamach - powiedział agencji dpa rzecznik policji.

- Polskie służby dyplomatyczne są w stałym kontakcie ze służbami niemieckimi i monitorują sytuację. Sprawdzamy, czy wśród ofiar nie ma obywateli Polski - powiedziała PAP rzeczniczka MSZ Joanna Wajda.

We wpisie na Twitterze rzeczniczka MSZ zaznaczyła, że niemiecka policja weryfikuje tożsamość sprawców.

"W reakcji na prawdopodobny zamach na jednym z jarmarków świątecznych w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel pozostaje w kontakcie z władzami Berlina" - podał na Twitterze jej rzecznik Steffen Seibert.

"Opłakujemy ofiary i mamy nadzieję, że wielu rannych będzie mogło otrzymać pomoc" - napisał Seibert, podkreślając, że wiadomości napływające z Berlina są zatrważające.

(red, pap)

Fot. PAP/EPA