Kiedyś były hitem i dobrym pomysłem na biznes. Kioski z prasą i biletami pojawiały się na szczecińskich przystankach jak grzyby po deszczu. Interes był złoty, a miasto zyskiwało, bo oprócz kiosku przeważnie jego właściciel montował także wiatę dla pasażerów. Dziś zarówno prasa, jak i bilety, a nawet drożdżówki czy drobne przekąski sprzedają się gorzej, a kioski pomału znikają z miejskiego krajobrazu. Nie zawsze jednak są ozdobą przystanku.
Banery z napisem "wynajmę" lub "na sprzedaż" nikogo już nie dziwią. Gdy chętnych brak, obiekt zamykany jest na głucho, albo jak jeden z pierwszych przystankowych kiosków - przy ul. Poniatowskiego - po prostu znika. Zostają nieczynne budki, albo mocowania, od których kiosk odcięto, zostawiając metalowe elementy tuż przy powierzchni chodnika. Tam, gdzie nieczynne punkty jeszcze stoją, porastają mchem i brudem, pokrywają się pseudograffiti, zarastają. Coraz gorzej wyglądają też zamontowane przy nich lodówki na napoje.
W Szczecinie wiat z kioskami pozostało już tylko 10. W przypadku tego typu obiektów część handlowa zajmuje pas drogowy na podstawie typowej decyzji wydawanej przez ZDiTM. Wiata, jako obiekt związany z obsługą użytkowników ruchu, nie wymaga ponoszenia opłat. Z punktu widzenia zajęcia pasa drogowego (i wnoszenia opłat) nie jest istotne czy w kiosku prowadzona jest działalność czy jest zamknięty.
- Istotne jest, czy ma obowiązujące zezwolenie - informuje Hanna Pieczyńska, rzecznik miasta ds. dróg i transportu miejskiego. - Za estetykę obiektu z wiatą powinien dbać jego właściciel, natomiast za teren wokół dba firma sprzątająca przystanki.
Na wniosek ZDiTM w zeszłym roku właściciele tego typu obiektów wymienili 7 wiat na nowsze, bardziej estetyczne. Czy znikną kioski, które w niektórych przypadkach są już tylko wątpliwą "ozdobą", nie wiadomo... ©℗
Tekst i fot. ToT