Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Wyrok w procesie oskarżonych o oszustwa „na policjanta”

Data publikacji: 19 marca 2019 r. 15:38
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:35
Wyrok w procesie oskarżonych o oszustwa „na policjanta”
Fot. Robert Stachnik (arch.)  

Za oszustwa metodą "na policjanta" Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał Damiana M. na 5 lat i 2 miesiące więzienia. Norbert P. ma w więzieniu spędzić 3 lata i 2 miesiące, a Oskar W. i Konrad Rz. po roku.

Oszuści, mieszkańcy Pomorza Zachodniego, stanęli przed sądem za przestępstwa popełnione w listopadzie 2017 r. w Kołobrzegu, Toruniu, Zielonej Górze i we Wrocławiu.

24-letni Norbert P. i 30-letni Damian M. zostali oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz dokonanie i usiłowanie dokonania sześciu oszustw metodą "na policjanta" na szkodę czterech osób na łączną kwotę około 400 tys. zł. 22-letni Oskar W. odpowiadał za udział w dwóch wyłudzeniach, a 23-letni Konrad Rz. w jednym.

Zapłacą pokrzywdzonym

We wtorek sędzia Waldemar Katzig ogłosił nieprawomocny wyrok. Damiana M., który w ocenie sądu z czterech oskarżonych "stał najwyżej w hierarchii", "odbierał i przekazywał dalej pieniądze", skazał na 5 lat i 2 miesiące więzienia. Norbert P. usłyszał wyrok 3 lat i 2 miesięcy więzienia. To, jak podkreślił sędzia, jego zeznania przyczyniły się do ustalenia faktów. Obaj mają solidarnie z jeszcze jednym z oskarżonych zapłacić na rzecz trzech pokrzywdzonych odpowiednio: 115 tys., 120 tys. i 50 tys. zł. Jedna z pokrzywdzonych osób zmarła przed procesem. 

Oskar W. i Konrad Rz. zostali skazani na rok więzienia każdy. Pierwszy solidarnie z dwoma oskarżonymi ma zapłacić dwóm pokrzywdzonym odpowiednio: 115 tys. zł i 120 tys. zł, a drugi solidarnie z dwoma oskarżonymi ma zapłacić 50 tys. zł jednemu z pokrzywdzonych.

„Wyjątkowo obrzydliwy sposób działania”

Sędzia Katzig w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że "stan faktyczny nie budzi wątpliwości". Grupa przestępcza działała według ustalonego schematu. Wyszukiwano w książkach telefonicznych numery starszych osób, a gdy w rozmowie ustalano, że dysponują one rachunkami bankowymi lub mogą mieć większą ilość pieniędzy, przestępcy podszywali się pod policjantów. Przekonywali seniorów, że oddając im pieniądze, uchronią je przed przestępcami i pomagają w tajnej akcji CBŚP.

– W tej grupie działały bądź działają osoby, które nie zostały ustalone. (…) Nie udało się ustalić osób, które w tej grupie stały najwyżej, inicjowały te przestępstwa – mówił sędzia. Zaznaczył, że sąd, wymierzając kary, brał pod uwagę charakter działań przestępczych. – Sposób działania oskarżonych jest wyjątkowo obrzydliwy, bo wykorzystywali osoby starsze, bezbronne. (…) Czasami wykorzystywali fałszywe pojęcie tych osób starszych, że po tylu latach i mając takie doświadczenie życiowe, nie są w stanie zostać oszukani. (…) Pozbawiali ich majątku, jeden ze świadków został pozbawiony środków do życia, w dodatku ta pani wypłaciła pieniądze, które również należały do jej dzieci.

Sąd wziął pod uwagę także "nagminność tych przestępstw". Zaznaczył, że w Polsce w wyniku tego rodzaju przestępstw doszło do wyłudzeń na ponad 30 mln zł. Dodał, że stoi na stanowisku, iż te sprawy wymagają "surowego potraktowania".

– Musi w społeczeństwie powstać przeświadczenie, że sprawcy tej kategorii przestępstw nie mogą liczyć na pobłażliwość ani prokuratury, ani sądu – podkreślił sędzia Katzig.

* * * 

Prokuratura żądała dla Damiana M. 5 lat więzienia, dla Norberta P. 3 lat i 6 miesięcy, Oskar W. miałby w nim spędzić 2 lata i 6 miesięcy, a Konrad Rz. 1 rok i 6 miesięcy. Oskarżyciel chciał również nałożenia na oskarżonych obowiązku naprawienia szkody. Damian D. w procesie nie przyznał się do czynów, o których popełnienie został oskarżony. Wniósł o uniewinnienie. Pozostali oskarżeni przyznali się do winy – ich obrońcy wnieśli o kary w dolnych granicach ustawowego zagrożenia. To Damian M. miał namówić do przestępczego procederu Norberta P., który od niego w Darłowie odebrał policyjną legitymację i telefon. Norbert P. natomiast znał ze studiów Konrada R. Razem mieszkali na stancji w Słupsku. Był też kolegą Oskara W. Żaden z nich nie wskazał, kto był głównym zleceniodawcą. O sobie mówili, że są "pionkami" w tym procederze.

(pap)

Fot. Robert Stachnik (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

mało
2019-03-19 15:45:57
pójdą do pierdla jako drobne cwaniaki wyjdą jako psychopaci i dopiero zaczną seniorów kroić. Powinni tak dostać po 20 lat + pozbawienie praw publicznych to może coś by z tego ścierwa jeszcze było.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA