- Chciałabym ostrzec starsze osoby przed oszustami, którzy wydzwaniają i twierdzą, że syn albo córka jest pod respiratorem w szpitalu na Pomorzanach - zaalarmowała nasza Czytelniczka. - Zaraz potem mówią, że jedynym ratunkiem jest podanie leku za 6 tysięcy złotych i oczywiści chcą, by im przekazać te pieniądze. Wśród moich znajomych było już kilka takich sytuacji.
Do tej bulwersującej informacji odniosła się lecznica na szczecińskich Pomorzanach. Szpital wyraża zdecydowane oburzenie takimi praktykami osób nieuczciwych i żerujących na ludzkich tragediach, i podkreśla:
- Nikt z personelu Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 2 PUM w Szczecinie ani z funkcjonującego przy nim Szpitala Tymczasowego nie dzwoni do rodzin pacjentów z informacjami o konieczności wniesienia opłaty za leczenie ich bliskich, warunkującej podanie jakiegokolwiek leku. Leczenie pacjentów jest bezpłatne - informuje Bogna Bartkiewicz, rzeczniczka prasowa SPSK nr 2. - Pacjenci naszego szpitala mają zagwarantowaną najlepszą opiekę, oddziały dysponują najnowocześniejszymi lekami, także tymi stosowanymi w przypadku chorych na COVID-19, i wykorzystują najnowocześniejsze, sprawdzone techniki leczenia. Pacjenci poddawani są leczeniu za darmo, bez jakichkolwiek opłat. Jedynym warunkiem zastosowania danego leku są wskazania medyczne, a nie finansowanie leczenia przez pacjenta.
Rzeczniczka szpitala dodaje: - Prosimy, by osoby, które odbierają telefony z rzekomym warunkiem wniesienia opłaty za leczenia w naszym szpitalu, absolutnie nie przekazywały żadnych środków finansowych, a tego typu telefony sugerujemy zgłaszać na policję.
- Metoda przestępców polega na tym, że dzwonią oni najczęściej do osób starszych i informują, że są funkcjonariuszami służb państwowych i kontaktują się w sprawie osoby najbliższej - tłumaczą funkcjonariusze szczecińskiej policji. - Oszust informuje seniora, że syn, wnuk czy też siostrzeniec zachorował na koronawirusa, znajduje się w ciężkim stanie w szpitalu, a jedyną szansą na przeżycie jest drogi lek lub szczepionka. Niekiedy w trakcie rozmowy telefonicznej oszuści symulują płacz krzyk i prośby o pomoc. Niestety bardzo często seniorzy kierując się „dobrym sercem” i troską o najbliższych przekazują oszustowi całe swoje oszczędności. I tak oto padają ofiarami oszustwa na koronawirusa.
Pamiętajmy - przedstawiciele żadnej ze służb państwowych nie nakłaniają ludzi do przekazywania pieniędzy pod jakimkolwiek pozorem. Jeżeli mamy do czynienia z podobną sytuacją, rozłączmy połączenie i zgłośmy sprawę policji. Jeżeli ktoś twierdzi, że jest naszą rodziną, bądź przedstawicielem służb państwowych weryfikujmy tego rodzaju informacje. Aby to zrobić, rozłączmy połączenie i po upewnieniu się, że w słuchawce jest wolny sygnał zadzwońmy pod numer członka rodziny lub numer alarmowy służby na który powoływał się nasz rozmówca.
Zwracajmy również uwagę na to, aby nigdy nie przekazywać osobom, których nie znamy naszych prywatnych numerów telefonów komórkowych, adresu zamieszkania, numerów kont bankowych itp. Musimy mieć świadomość, że tego rodzaju informacje wykorzystane zostać mogą przez oszustów. Bardzo ważną sprawą jest również to, aby nie zgadywać personaliów osoby która do nas dzwoni i stanowczo żądać przedstawienia się rozmówcy. Oszuści bardzo często podszywają się pod dane personalne osób, które wcześniej zostały im wyjawione przez samych pokrzywdzonych.
(gan)