Szczecinowi przybyła kolejna stulatka. 2 grudnia Janina Płaszczyńska świętowała w gronie najbliższych swoje setne urodziny. Były życzenia, gratulacje i wielkie wzruszenie.
Janina Płaszczyńska urodziła się 2 grudnia 1921 roku we wsi Stepna-Michałki pod Ostrołęką. Wyszła za mąż mając 18 lat. Dwa lata później owdowiała – mąż zmarł na tyfus w czasie wojny i osierocił dwoje dzieci. Pani Janina jako młoda matka musiała sama stawić czoła losowi. Łatwego życia nie miała – w 1943 roku została wywieziona na roboty do Niemiec. Do Polski wróciła trzy lata później i osiedliła się w Szczecinie, gdzie mieszka do dziś. To tu samotnie wychowywała córkę i syna. Nie doczekali oni jednak jej jubileuszu.
Doświadczenia wojny sprawiły, że pani Janina nigdy nie przeszła obojętnie wobec ludzi w potrzebie. Zawsze drugiego człowieka stawiała na pierwszym miejscu.
– Babcia Jasia jest osobą bardzo mądrą, z ogromnym poczuciem humoru, dbającą o najbliższych i przejmującą się ich losem – mówi jej prawnuczka Agnieszka. – Po przejściu w ciągu ostatnich trzech miesięcy udaru i przechorowaniu koronawirusa nadal ma w sobie ogromną radość i niezwykłą wolę życia dla swoich najbliższych, a w szczególności praprawnucząt – Mai, Hani i Szymona.
Pani Janina może się bowiem pochwalić czworgiem wnucząt, siedmiorgiem prawnucząt i pięciorgiem praprawnucząt, z których jest bardzo dumna.
A jaką ma receptę na to, by przeżyć sto lat?
– Nie pić, nie palić i ciężko pracować – odpowiada jubilatka.
Gratulujemy i życzymy kolejnych lat w szczęściu i zdrowiu. ©℗
(Ksz)