Seria wypadków i niebezpiecznych zdarzeń z udziałem TIR-ów i tak zwanych wanien, czyli ciężarówek do przewozu kruszyw w powiecie gryfińskim. Po śmiertelnym wypadku we wsi Pastuszka, gdzie zderzyły się czołowo dwa ciężkie pojazdy przewożące kruszywa, niedawno na drodze koło Trzcińska-Zdroju urwało się koło od naczepy, które uderzyło w przód osobowego nissana. Ale to nie koniec niebezpiecznych zdarzeń, które prowokują pytanie o stan bezpieczeństwa ciężkiego transportu kołowego.
Zdaniem naszego anonimowego rozmówcy - kierowcy z branży transportowej, odpowiedź na obydwa pytania jest niestety twierdząca.
- Samochody są nadmiernie eksploatowane - powiedział jeden z zawodowych kierowców znający realia ciężkiego transportu kołowego. - Te wypadki to nie zdarzenia losowe. Wynikają one raczej ze spraw eksploatacyjnych. Nowa opona nie pęka ot tak sobie. By zmniejszyć koszty, stosuje się różnego rodzaju sztuczki. Często na starą oponę nakłada się nową. U nas mówią, że to bezpieczne, ale w Anglii czy Niemczech tamtejsi kierowcy pukali się w czoło, patrząc na naszych, którzy tak robią. Tyle tylko, że ta krytyka powinna dotyczyć raczej pracodawców niż kierowców. Niemiec czy Holender do takiego auta po prostu by nie wsiadł. U nas związki zawodowe działają, ale raczej w interesie pracodawców - transportowców niż kierowców. Słowem: u nas bezpieczeństwo jest mało istotne. Tylko czekać, aż dojdzie do kolejnej katastrofy drogowej.
Po niebezpiecznych incydentach z udziałem ciężarówek internauci nie zostawiają suchej nitki tak na pracodawcach, jak i na tych kierowcach, którzy świadomie łamią podstawowe zasady bezpieczeństwa. Dotyczy to także przypadków fałszowania wyników pomiaru czasu pracy.
- Podpięcie magnesu, który zatrzymuje pracę przyrządu do mierzenia czasu pracy kierowcy na przykład w krajach Beneluksu traktowane jest jak przestępstwo, konkretnie - oszustwo. Taki kierowca od razu zatrzymywany jest przez tamtejszą policję jako przestępca. Bo to skrajnie niebezpieczne - uważa nasz rozmówca. ©℗
R.K. Ciepliński
Na zdjęciu: Droga krajowa nr 31 we wsi Pastuszka po zderzeniu dwóch ciężarówek tzw. wanien.
Cały artykuł we wtorkowym „Kurierze Szczecińskim" i w e-wydaniu z 13 września 2016 r.