W obliczu kryzysu szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego woli oglądać piramidy

 

Sytuacja związana z koronawirusem jest trudna nie tylko dla polskiego rządu, ale również dla władz samorządowych. Wydziały zarządzania kryzysowego mają ręce pełne roboty. W kołobrzeskim zarządzono nawet całodobową pracę. Wszyscy urzędnicy stoją na baczność, poza jednym.

Mowa o Arturze Wasiewskim, szefie miejscowego Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Ten koordynujący działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa kurortu, jego gości i mieszkańców, na przysłowiowe 5 minut przed ogłoszeniem przez premiera zamknięcia granic, wyjechał na urlop… do Egiptu. Prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska pytana o sprawę przez dziennikarzy zapowiada, że zajmie się nią w przyszłości.

– Dziś nie poddaję analizie moralnej postępowania szefa Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Dajcie mi państwo czas. Po jego powrocie będziemy o tym dyskutowali. Ja dzisiaj mam naprawdę mnóstwo ważnych decyzji do podjęcia. Za wszystko odpowiadam ja – mówi prezydent Mieczkowska zapowiadając, że na sprawy kadrowe przyjdzie czas.

Z punktu widzenia formalnego, Artur Wasiewski miał prawo skorzystać z planowanego wcześniej urlopu. Pozostaje jednak aspekt etyczny wyjazdu szefa Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Zdaje się, że na jego własne życzenie został on poważnie nadwątlony. Nie chodzi przy tym o sam wyjazd, ale również o obowiązkową kwarantannę, której będzie się musiał poddać po powrocie. Jeśli nie zachoruje, w sumie w pracy nie będzie go przez miesiąc. Czy pozostanie w niej później? O tym zdecyduje Anna Mieczkowska. ©℗

(pw)

Fot. pixabay